Gra serc
Data: 10.01.2023,
Kategorie:
Lesbijki
Romantyczne
niemka,
praca,
miłość,
Autor: paty_128
... na stok. Mówiłam, że nie umiem jeździć na nartach, jednak obiecała, że mnie tego nauczy. Wypożyczyłyśmy sprzęt, zrobiłyśmy pamiątkową fotkę. Samo dotarcie do wyciągu było dla mnie nie lada wyzwaniem, bo zamiast do przodu - zjeżdżałam do tyłu z ledwie zauważalnej grubszej warstwy utwardzonego śniegu. Wjechałyśmy na szczyt, do wyboru był zjazd prosto na dół lub potocznie zwaną „nartostradą” o dwóch stopniach trudności. Wybrałyśmy tę drugą opcję w łagodniejszym stylu.
–
– zapytała.
–
– odpowiedziałam z uśmiechem.
–
– lekko odepchnęła się kijkami. Poszłam w jej ślady. –
Posłuchałam. Gdy ją wyprzedziłam, zrozumiałam najważniejsze – nie mam pojęcia, jak HAMOWAĆ. A przede mną był zakręt. Nabierałam prędkości. Ni stąd, ni zowąd, nogi jakby automatycznie zaczęły same wchodzić w zakręt łagodnie przestępując z lewej na prawą i tak dalej. Uff, życie uratowane. Następny zakręt był trochę ostrzejszy, po nim większa stromizna. Musiałam jakoś przyhamować, ale nic nie przychodziło mi do głowy, a kijki praktycznie nie pomagały. Ostateczna ostateczność... zaryłam tyłkiem o śnieg. Momentalnie pojawiła się przy mnie ukochana, hamując bokiem. Nie chciałam wyjść na mięczaka, więc wstałam i kontynuowałam zjazd. Wbrew pozorom, najgorsze były ostatnie, dolne odcinki zjazdu. Hamowanie wyłącznie w ten sam sposób, na poboczu by nie spowodować ewentualnego wypadku.
–
– zapytała. Opadłam tułowiem na śnieg i ściągnęłam gogle zaciągając je na kask. Spoglądałam to na stojącą nade ...
... mną Janette, to na bezchmurne niebo. –
– Wyobrażając sobie jej naukę, mimowolnie uśmiechnęłam się, a ona usiadła przy mnie.
–
– powiedziałam z uśmiechem. Ściągnęła gogle i zmierzyła mnie ciemnymi oczami.
–
– zapytała rozbawiona.
–
– odpowiedziałam, a uśmiech nie schodził mi z twarzy. Pochyliła się nade mną, lekko spoważniała. Patrzyła to w oczy, to na usta. Nabierała pewności.
No już, zrób to! Całuj, nie rozmyślaj się! Pragnij tego! Ale tylko się nie rozmyślaj...
Jeszcze troszkę się pochyliła, była dosłownie kilkanaście centymetrów ode mnie. Ułamek sekundy – i nasze usta nareszcie się złączyły. Gdzieś z mego wnętrza wydobył się cichy pomruk zadowolenia. Zjeżdżający Niemiec krzyknął „
”. Janette przerwała, ale tylko na chwilę, by z uśmiechem spojrzeć jeszcze raz w moje oczy i powróciła do pocałunku. Znałam już te wargi, idealnie gładkie i miękkie. Poczułam jej dłoń na barku. Nie mogłam zapomnieć, wymazać z pamięci tamtego „skrzynkowego” pocałunku. A tutaj istniała wyłącznie Janette. Górująca nade mną Janette, prowokatorka owej czynności, właścicielka mego serca, posiadaczka tego intensywnie słodkiego zapachu, jaki wdarł się do nozdrzy. Kierowniczka delikatnego języka, dyrektorka wilgotnych ust, przewodniczka tej niezwykłej wyprawy. Przerwała i spojrzała na mnie z czułością.
–
– puściła oczko i wstała.
Cokolwiek miała na myśli, podobało mi się to. Podjęłam wyzwanie, i gdy Janette już znikała za zakrętem, ja dopiero ruszałam. Ostatecznie na ...