Gra serc
Data: 10.01.2023,
Kategorie:
Lesbijki
Romantyczne
niemka,
praca,
miłość,
Autor: paty_128
... jeszcze było zapalone. Najczęściej to właśnie nasza nowa koleżanka zaczytywała się w książkach. Innym jej ulubionym zajęciem było spędzanie czasu z czterdziestopięcioletnią Grażyną, która woziła nas na skrzynki i stała przy stoliku z nią. Siłą rzeczy, jakoś we czwórkę się zakumplowałyśmy. One znały się od roku, często opowiadały śmieszne anegdotki z życia. Ogólnie, na zmianie byłam ja, Kate, Marta, Grażyna, Irena, koordynatorka hotelu zwana z niemieckiego hausmeister, jej znajoma i dwa miejsca „ruchome” dla nowych lub tymczasowo wrzuconych na skrzynki osób, by nie pozostały bezrobotne. Czasem to właśnie „praca na skrzynkach” była ostatnią deską ratunku dla osób niedających sobie rady z inną pracą. Przez ten czas poznałam wiele osób, zaczęłam rozumieć system zarządzania w hotelu i pracy. Jedno pozostało niezmienne. Ogólna nienawiść do Janette. Byłam jedyną osobą na zmianie, która ją lubiła.
– Praca ma przebiegać płynnie, wrzucasz szrot do kontenera i wracasz, nie patrzysz na Janette. – zostałam poinstruowana przez Irenę, gdy zagadałam do Niemki w trakcie pracy. To irytowało. W zakładzie była jedna zasada: ograniczyć kontakt do minimum z Janette, bo od wszelkiego przekazywania była Irena, jak już wcześniej wspomniałam.
Jednego razu Janette i Irena podeszły do nas. Do mnie. Przywitałam ją uśmiechem. Sprawa dotyczyła mojego trochę pokracznego sprawdzania całej skrzynki tuż przed odłożeniem na gotową paletę. Tłumaczyła mi w swoim języku, a Irena przekładała na polski. Ale ...
... Janette robiła to tak, że nie potrzebowałam tłumacza. Zignorowałyśmy obie moją „nauczycielkę”, ta machnęła ręką i zostawiła mnie sam na sam z Niemką. Pokazała mi łatwy i szybki sposób na ostateczne oględziny, na co należy zwracać uwagę. Miała wprawę, wszystko robiła zręcznie. Zauważyłam obrączkę na serdecznym palcu. Kobieta była troszkę niższa ode mnie. A po siwych pasemkach na skroni nie było śladu.
–
– to była odpowiedź, która ją zadowalała. –
– Odeszła.
– O co się do ciebie przyczepiła? – Zapytała na przerwie koleżanka koordynatorki. Zirytowało mnie słowo „przyczepiła”.
– Wytłumaczyła mi – zaakcentowałam zamiennik – w jaki sposób można wydajniej pracować.
Do czego zmierzam?
Za każdym razem, gdy Janette podchodziła do kogoś, czy rozmawiała z kimś z nas, ta osoba zaraz była szczegółowo przepytywana z przebiegu rozmowy. To był jakiś absurd.
Innym razem byłyśmy na hali obok, ponieważ trzeba było zrównać ilość skrzynek na paletach. Mówiąc po ludzku, ściągnąć tam, gdzie było ich za dużo i dołożyć tam, gdzie było ich za mało albo układać skrzynki na osobnych paletach. Mniejsza z tym. Towaru było dużo, do roboty ja, Marta i Grażyna. Nadzorowała nas Janette. Gdy nastała krótka pauza na papierosa, wyszłyśmy przed zakład. I wszystkie ze sobą rozmawiałyśmy. Polsko-angielsko-niemieckie esperanto plus „język migowy” sprawiły, że każda wiedziała, o co chodzi. Każda z nas miała uśmiech na twarzy. To przywiodło mi na myśl jeden z memów na portalu społecznościowym ...