Na górze róże, na dole... na…
Data: 19.09.2019,
Kategorie:
Lesbijki
wampiryzm,
bez seksu,
humor,
genderfluid,
Autor: Mjishi
... antywłamaniowy. Teraz musimy tu siedzieć i grzecznie czekać, aż ktoś nas łaskawie otworzy.
Nir zamrugała, przetwarzając tę informację.
— A ty nie możesz go wyłączyć? To nie twój dom? – zdziwiła się.
— To b a r d z o d o b r y system antywłamaniowy. Przeciw wampirom i innym Istotom. Kto uruchamia go ze środka- zostaje zamknięty w pułapce – wyjaśniła.
— No… dobra. Ale to t w ó j system antywłamaniowy. Nie masz jakiegoś zabezpieczenia? – polemizowała.
— Czego nie rozumiesz w zestawieniu słów "bardzo-dobry-system-antywłamaniowy” i "zamknięty-w-pułapce”? – irytowała się. – Jakby było jakiekolwiek wewnętrzne zabezpieczenie umożliwiające otwarcie domu od środka, to czy nazywałoby się to pułapką?
Mrugała chwilę, trafiona logiką.
— No… w sumie to nie – przyznała. – Ale przecież mogłoby to być bardzo ciężkie do wykrycia rozwiązanie… – próbowała.
Jordan tylko westchnęła. Już nawet nie liczyła, by się uspokoić.
— To jakaś farsa – mruknęła do siebie kręcąc głową i dłonią zasłaniając oczy. – Masz. W tym ci będzie wygodniej – rzuciła w nią koszulą i skierowała się ku schodom na górę.
Urządzony w starym, ale bogatym stylu salon zawsze ją uspokajał. Zdecydowanie wolała przestrzeń na piętrze. Parter był od lat zmieniany i przerabiany "z duchem czasu”. Zawsze modny i zawsze dość mało zamieszkały. Używany tylko na pokaz.
Wyższe piętra były już tylko Jordan. Dostosowane do niej, korespondujące z nią i nieco sentymentalne.
Salon akurat, podobnie do biblioteki, ...
... miał ciemną drewnianą podłogę i karminowe, pikowane kanapy i fotele. Zachowało się nawet kilka świeczników. Niektóre na ścianach, niektóre stojące, z abażurami. Niski, ale ogromnie ciężki mahoniowy stolik do kawy znajdował się w centrum. Stał na kremowobiałym, puchatym dywanie w poplątane wzory.
Pod ścianami po lewej od wejścia stało kilka regałów na książki. Po drugiej stronie pokoju dominowały gabloty z różnorakimi artefaktami. Kamieniami, rzeźbami, starą bronią i innymi ciężkimi do zidentyfikowania przedmiotami. Wśród gablot był także barek z najróżniejszymi alkoholami.
Przy zamkniętych obecnie oknach stało kilka roślin, a przy drzwiach rosła w kwietniku olbrzymia paproć.
Jordan od razu sięgnęła po swoja ulubioną śliwowicę i nalała sobie nieco do szklanki. Jak tylko rozłożyła się na kanapie, na suficie rozbłysły nagle lampy UV. Oczywiście znajdujące się za brylantowym szkłem.
Kobieta zaklęła pod nosem i wzięła kilka łyków. Odchyliła głowę w tył i zamknęła oczy.
Kiedy je otworzyła, zobaczyła stojącą w drzwiach dziewczynę w za dużej koszuli i całkowicie niepasujących, grubych, lnianych spodniach w leśne wzory.
Stała niepewnie. A jednocześnie pewnie nad wyraz. Pewna siebie samej, ale niekoniecznie tej całej sytuacji.
Wampirzyca wstała i bez słowa nalała trunku do drugiej szklanki. Wyciągnęła ją w kierunku gościa, ale ta cofnęła się zdegustowana.
— Nie pijam alkoholu – powiedziała.
Czarnowłosa parsknęła śmiechem. No tak. W jej krwi zdecydowanie nie ...