Na górze róże, na dole... na…
Data: 19.09.2019,
Kategorie:
Lesbijki
wampiryzm,
bez seksu,
humor,
genderfluid,
Autor: Mjishi
... było czuć tego zanieczyszczenia.
— To nie alkohol – powiedziała. – To czysta ambrozja – zadrwiła. – I świetny lek na wszystko. Samoróbka ze starej receptury. Siedemdziesiąt trzy procent. Już się takich nie pija.
O dziwo małolat od razu się ożywił.
— Siedemdziesiąt trzy? – wyraźnie ucieszona podeszła kilka kroków.
Jordan z zaskoczeniem uniosła brwi.
— Nie mniej. Nie więcej – zapewniła.
Młoda wahała się. Ale tylko chwilę. A po niej podeszła i sięgnęła po szklankę. Powąchała i wzięła łyka. I ku jeszcze większemu zdziwieniu wampirzycy, w ogóle się nie skrzywiła. Nie zaczęła charczeć, kaszleć ani płakać pod wpływem mocy napoju. Zamiast tego uśmiechnęła się zadowolona.
— Dawno nie piłam prawdziwej śliwowicy – powiedziała cicho.
pomyślała Jordan widząc jej podejście. Nachyliła się ku dziewczynie i szepnęła jej na ucho.
— Sekret leży w specyficznych owocach – pokusiła się o swój najbardziej podniecający ton. I najsubtelniejszą nutę hipnozy.
Ruda wzdrygnęła się i chlusnęła w nią zawartością szklanki. Odskoczyła.
— Ani mi się waż, ty zasrana pijawo!
Jordan syknęła, bo część płynu wlała się jej do oczu. Nie zdążyła zacząć liczyć. Odruchowo skoczyła na smarkulę i przyszpiliła ją do ziemi. Dopiero wtedy przypomniała sobie o tej zbawiennej metodzie. Oczywiście nieco rozszerzonej. Tylko dzięki kilku wdechom nie zdrenowała dziewczyny na śmierć.
— Zrób tak raz jeszcze, to przestanę być miła – wycedziła, siedząc na niej okrakiem i podnosząc ją za ...
... kołnierz.
— Sama podlazłaś! – odgryzła się, urażona uznaniem za winowajcę.
Jordan odepchnęła ją z impetem i wstała. Sięgnęła po odstawioną szklankę i wypiła wszystko. Zaraz nalała sobie więcej.
~~
Ufff. Było blisko. Bożu! Dlaczego wystawiasz mnie na takie próby!? Dlaczego?! Przecież jej się nie da opierać!
Pieski. Myśl o martwych pieskach.
Martwe, rozszarpane pieski.
Wilki. Zabite. I biedne.
Bestia. Bezwzględna, dzika bestia, która pewnie tylko chciała mnie zeżreć. I rozszarpała niewinne pieski, które mogłyby mnie ocalić.
Tak. Tak było!
Tylko… Po co u licha mnie w takim razie ratowała?
Żeby zrobić sobie ze mnie żarcie na zawołanie. Pewnie tak. Pewnie moja krew jej posmakowała. Ha! Przynajmniej sprawdziła się moja teoria, że krew wegan smakuje lepiej! Przebić to może tylko wegańskie dziecko antyszczepionkowców. Przynajmniej teraz wiem, dlaczego mnie rodzice szczepili. Bo jakby nie szczepili, to pewnie ta krew byłaby tak smaczna, że nie byłoby już dla mnie ratunku. A tak wegański antyszczepionkowiec może dać radę! Szkoda, że akurat żadnego nie ma pod bokiem. Jak są potrzebni, to się chowają po kątach. Eh…
I założę się, że jest stąd jakieś wyjście. No przecież tylko skończony debil nie robi sobie wyjścia awaryjnego.
Tylko skończony debil, albo… Ktoś, kto styka się z naprawdę niebezpiecznymi rzeczami.
…
Hmm…
Ciekawe co ona ma w tym domu. Może przynajmniej pozwiedzam? Zobaczę sobie coś, skoro tu jestem? Niech ona sobie pije. Alkoholiczka. I ...