Na górze róże, na dole... na…
Data: 19.09.2019,
Kategorie:
Lesbijki
wampiryzm,
bez seksu,
humor,
genderfluid,
Autor: Mjishi
... grotem! – krzyczę.
Odsuwa się, zirytowana. Szybkim ruchem odbiera mi broń.
— No i dobrze – fuka i wstaje.
— Dobrze! – powtarzam, siląc się na zdenerwowanie.
— Dobrze! – zapewnia i opada na fotel.
Ręce zwisają jej po obu jego stronach, głowę ma odchyloną w tył. Ale widzę przecież, jak się uśmiecha lekko. Tylko udaje wkurzoną.
W sumie… Tak jak i ja.
Milczymy chwilę. Chcę zapytać o całą masę innych rzeczy, ale przecież nie mogę tak od razu. Jeszcze pomyśli, że wcale nie było to dla mnie przerażającym przeżyciem, że chciała ze mną… Bożu. Kogo ja oszukuję? Po co u licha ją odpycham? Przecież to jak spełnienie moich marzeń… No dooobra. Dowiem się jeszcze trochę i zobaczymy. Może mi wystarczy. Wystarczy, żeby umrzeć w spełnieniu. Hmmm…
Patrzę na nią.
Siedzi. I tym starym, poszarpanym wiekami grotem ora sobie nadgarstek. Co chwila przecina i patrzy jak się zasklepia.
— Widzisz? – pyta, wyciągając w moją stronę zdrową rękę. – I tak nie na wiele zdałaby się ta twoja broń.
W sumie ma rację. To dosyć dziwne, że nie działa na nią srebro.
— Ale przecież z moich życiowych badań tematu wampirów wynika, że akurat informacje o parzącym srebrze są właściwe – mówię, zanim zdążam się ugryźć w język. – Dlaczego na ciebie to nie ma wpływu?
Podnosi się lekko, by lepiej usiąść. Uśmiecha się i lustruje mnie wzrokiem.
— Najpewniej dzięki twojej krwi – mówi.
— Czyli jak się napijesz do syta, to nie działa na ciebie srebro i słońce? – pytam.
— Słońce? – ...
... dziwi się.
Tylko wskazuję głową w stronę jarzących się UV’ek. Z aprobatą unosi na chwilę brwi. Chyba nie sądziła, że się zorientuję. No co za… Ma mnie za debila, czy co?
Wzrusza ramionami.
— Do "syta” to zdecydowanie za dużo powiedziane, Słoneczko. Miałaś być daniem głównym. Ale okazałaś się jedynie apetizerem*. Dość upierdliwym apetizerem.
Sraty pierdaty. Niech nie marudzi. Ale… Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że ona może być głodna. Shit.
— Możesz przestać się ciąć? – nie wytrzymuję tego seansu nastoletniego weltschmerzu*.
Tylko unosi na mnie wzrok.
— To bez sensu – mówię. – A jak zużywasz na to swoją energię, to szybciej zgłodniejesz – udaje mi się wybrnąć. – A to nie byłoby zbyt komfortowe w tej sytuacji…
Parska śmiechem. Ale odkłada grot na szafkę obok fotela.
— Na to już trochę za późno.
Shit. Czyli jednak. Jednak jest głodna. No to suuuuper.
Wstaje, bierze grot i powoli idzie z nim w kierunku gabloty.
— Powiedz… Dlaczego właściwie tak bardzo chcesz mi się opierać? – pyta, zamykając witrynę. – To wszystko byłoby zdecydowanie prostsze, gdybyś tylko pozwoliła sobie na to, czego chcesz.
Siada na kanapie obok mnie. Opiera się o boczne podpory sofy. W jednej ręce trzyma szklankę śliwowicy a drugą prostuje na tylnym oparciu. Przysuwam się do drugiego końca, by być jak najdalej.
— Chcę, to stąd wyjść – staram się zapewnić. Tak ją jak i siebie.
Patrzy się na mnie z tym swoim zasranym uśmieszkiem. Tym seksownym, złośliwym…
— Wiesz, ...