Na górze róże, na dole... na…
Data: 19.09.2019,
Kategorie:
Lesbijki
wampiryzm,
bez seksu,
humor,
genderfluid,
Autor: Mjishi
... Całkiem przyjemne…
— Mi to by już różnicy nie zrobiło – słyszę.
Och, dzięki ci Bożu! Wyrwało mnie to z tego międzyświata kosmicznego. Punkt zaczepienia do rzeczywistości zrobiło.
— W sensie? Że co? – pytam, jak gdyby nigdy nic.
— W sensie, że ja i tak nie żyję – mówi. Mam wrażenie, że słyszę nutkę goryczy w jej głosie. Parskam prześmiewczo.
— A co to znaczy żyć? – pytam. To w sumie dobre pytanie jest. Co to jest życie?
Jordan wzrusza ramionami.
— Na pewno nie żyję w ludzkim tego słowa znaczeniu.
— Aaaa. No to w tym, to ja chyba też nie żyję – mówię. – Zupełnie nie popieram obecnych trendów.
Uśmiecha się lekko. Och, jaka ona jest słodka.
Opanuj się! To wampir.
Wampiry są be. Fuj. A zwłaszcza te atakujące pieski!
— Poza tym – jesteś tu. Ruszasz się, mówisz, myślisz, czujesz… Głód, na przykład – dodaję porozumiewawczo, co chyba jej się spodobało. – Więc żyjesz. Serce ci bije…
— Nie bije – przerywa mi.
— Jak to? Przecież krew ci krąży w żyłach – dziwię się. – To jak to?
— Krąży za pomocą magii. Tej samej, której używam na przykład do latania – wyjaśnia, jakby to było całkiem normalne.
— Serio?! Mogę sprawdzić? – wyrywa mi się. Ups… – To znaczy…
— Proszę – przerywa mi tłumaczenie i lekko przekręca w moją stronę. Sięga do tyłu i odpina bordowy żabot, który nieco przysłaniał środek jej klatki. Patrząc na mnie wymownie, powoli wyciąga trzymającą go rękę poza obszar kanapy i puszcza. Jakby rzucała mi wyzwanie.
Cholera. Wie jak ...
... mnie podejść. No przecież to oczywiste, że chcę zobaczyć. Ale… No weźmie to za podtekst, czy nie? Ech… No na bank weźmie. Będzie mi jeszcze pewnie wypominać do końca życia.
No trudno. Miałom umierać w spełnieniu.
Decyduję się sprawdzić. Wyciągam rękę i przykładam nieco pod lewą piersią.
Wow. Naprawdę nic nie czuję.
A przynajmniej jeśli chodzi o bicie jej serca. Bo uczuć to mam sporo. Dziwnym trafem większa ich cześć kumuluje się gdzieś między moimi nogami.
A ona jest taka… Uspokajająca. I lekko chłodna jakby. Ale zupełnie inaczej niż martwe ciało. Martwe ciało jest sztywne. A ona, mimo faktu, że jest dość umięśniona i szczupła – to jest dość miękka. Zwłaszcza w okolicach piersi, he he.
Im dłużej trzymam rękę, tym jaśniej dochodzi do mnie, co mi to przypomina. Mam wrażenie podobne do tego, kiedy dotyka się czegoś w czym przepływa woda. Niemal słyszę ten nieustający, cichy szum jej krwi. Ciągły. Trwający. Nieskończony.
Całkiem to…
— Piękne – wyrywa mi się mruknięcie.
No świetnie, czy ja mam nagle jakiegoś pseudo Tureta, czy o chuj chodzi?
Patrzy na mnie unosząc brwi. I pesząc mnie mocno.
Zabieram rękę. Odchrząkam. I zerkam za nią.
— Ekhem. Kwiatki. Kwiatki są piękne – mówię. – Nie zauważyłam wcześniej. Ale te paprotki… Naprawdę pięknie ci się rozrosły – i wstaję, by do nich podejść.
Parska śmiechem i z politowaniem kręci głową. Kiedy przechodzę obok, lekko chwyta mnie za nadgarstek. Zatrzymuje.
Kiedy nasze spojrzenia się spotykają… Mam ...