-
Marzena - Skuszona na wieczornego drinka
Data: 28.01.2023, Kategorie: Zdrada małżeństwo, klub, Dojrzałe praca, Autor: pofantazjujmy!
... Łapczywie chwytał świeże powietrze. Rozglądał się. Dostrzegł zakręcające auto, a w nim swoją żonę. Marek cały drżał ze wściekłości. Nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył. Wyłowił z tłumu klientów klubu swoją żonę, spokojnie zmierzającą ku wyjściu. Poderwał się z krzesła i pobiegł za nią. Przepychał się w ciasnym korytarzu prowadzącym na zewnątrz. Gdy wypadł na dwór, Marzena już siedziała w taksówce. Musiał dowiedzieć się, co tu robiła. Musiał ją śledzić. Dorwał kolejną wolną taksówkę i przekupił kierowcę, domagając się, aby ten ruszył za innym wozem. - Zawsze chciałem to usłyszeć. – wymamrotał stary warszawski taksówkarz. – Ale płatne razy dwa. - Jedź Pan już do cholery, bo nam ucieknie. - A co, panna się Panu ze smyczy urwała? - Jakbyś Pan zgadł. - Proszę Pana, ja na taryfie dwadzieścia lat jeżdżę. Kierowca ruszy z piskiem. *** - zastanawiał się Marek – Marek trzymał się przedniego fotela. Poganiał starego taryfiarza. Ten go uspokajał i mówił, że przy takim ruchu ulicznym nigdy nie zgubi śledzonego samochodu. - A jednak… - krzyknął Marek, przewidując dalszą drogę swojej żony. – Jedzie do domu, zjechała na Sobieskiego. - Panie, ale nie pójdę za to siedzieć? - burknął taryfiarz, widząc czerwoną z emocji twarz Marka. - Spokojna głowa, to moja żona. - Miałem rację. Tak się bawicie… - uśmiechnął się rubasznie kierowca. *** - Proszę skręcić w to osiedle. Właśnie tam. Marzena westchnęła, wjeżdżając na rozległą, pustą aleję ...
... Rzeczpospolitej. Taksówka zwolniła. Skręciła w lewo. Śledzący ją wóz musiał zjechać na bok. Na tej szerokiej alei śledzony mógł się szybko zorientować w sytuacji. - Gdzie żona Pana wywiozła? - Do naszego mieszkania. Tak sądzę. Wie Pan, ja znam inny dojazd. Podrzuci mnie Pan pod wjazd na osiedle. Rozliczymy się. - Pana żona ma romans? - Co Pan? – Marka poirytowała ta insynuacja. Jednak wszystko co widział w klubie wskazywało, że doświadczony warszawski taryfiarz miał rację. Jego piękna małżonka mogła kogoś poznać. Umówiła się z nim w lokalu, ale coś ją speszyło. Może usłyszała rechot kolegów z pracy Marka? Jak ktoś choć raz usłyszał rubaszne ryki grubego Grzesia, to rozpozna go w każdym miejscu, nawet w hałaśliwym klubie. Marek wrzał z emocji. Wiercił się na tylnej kanapie auta, nie mogąc się doczekać, aż samochód zaparkuje w odpowiednim miejscu. W oddali widział taksówkę, z której wysiadała Marzena. Jej różowa, elegancka sukienka lśniła w blasku ulicznych lamp. Kobieta podeszła do bramki. Wbiła kod i weszła na teren zamkniętego osiedla. Marek rozliczył się z taksówkarzem tak, jak obiecywał. Dorzucił mu nawet trochę więcej, prosząc, aby nigdy w swojej taksówce nie opowiadał o tej niecodziennej przejażdżce. Stary taryfiarz tylko się uśmiechnął i skwitował, że on nie takie rzeczy już widział. *** zastanawiała się Marzena, szukając "pestki" do otwarcia drzwi Blondynka zjechała windą na poziom - 1. Weszła do garażu podziemnego i nerwowo lustrowała wzrokiem wielką ...