Wlascicielka vol 1, Zmiany
Data: 30.01.2023,
Kategorie:
BDSM
Autor: Konrad Milewicz
... testosteron będzie zakłócał twoją przemianę. - zdejmuje dojarkę z opuchłego, sinego penisa, którego pokrywają rozcięcia – Naprawdę taki krótki Ci się podobał? - chichra się znów – Połowa psów ma większe. Podaj narzędzia. Rufo próbuje krzyczeć, ale zaszyte elegancko usta nie pozwalają. Co prawda za miesiąc szwy zostaną rozcięte, ale póki co mają być. Patrzy na mnie z przerażeniem i złością. Ase chwyta jego z pewnością obolałego penisa i wykręca nim na boki, robiąc młynki. - Zabawny kawał mięsa. Taki brzydki i głupi, a taki ważny. – Możemy mu założyć glizdę w głowę i zaprogramować na lizanie twojej cipki oraz noszenie Cię na rękach zamiast robić to.- Wole swój pomysł. - bije ją biodrem o biodro – Skoro chciał pokazać kim jest i jak ważny jest jego penis to mu pomóżmy.- Oh kochanie. - odpowiada puknięciem - Nawet przy ekspresówce to i tak potrwa trzy miesiące, a dolicz jeszcze kolejne kilka na poprawki. Silikon tu i ówdzie, nauka, może glizda.- Hm, niee, zróbmy ekspresówkę i oglądajmy efekty. I utnij tylko kulki, będzie ślicznym obojnakiem. – Operację przeprowadzi moja uczennica – znów mówi do niego - ale proszę się nie niepokoić. Specjalnie nie podamy środka znieczulającego by wiedzieć, czy wszystko przebiega pomyślnie. To młoda i ambitna dziewczyna w przyszłości pewnie będzie jak ojciec opracowywać całkiem niezłe rzeczy. - puszcza mi oko – Póki co jednak, musi się nauczyć. Siostro Talito, proszę wykonać nacięcie pośrodku worka mosznowego skalpelem rozmiar pięć. Wciąż ...
... miażdży jego penisa. Skalpel rozmiaru pięć ma długie ostrze. Srebrny, błyszczący. Wchodzi w skórę z kolejnym zduszonym rykiem, nogi Pierra rzucają się w górę i w dół, gdy próbuje się drzeć. Krew tryska nieco z rozcięcia.- Proszę się nie ruszać, inaczej zabieg zajmie dłużej. Siostro, proszę ciąć głębiej, rozcięła pani ledwo naskórek. Czy nie kroiła siostra nigdy wyśmienitych steków ojca? - widzę, jak próbuje się nie śmiać – Z tego co wiem, jedliśmy je w każde święta. Miękkie i wypieczone. Drugie nacięcie. Tym razem mocno dociskam skalpel, niemal czując opór stołu i jądra pod nim. Czerwona dziura otwiera się, leje się więcej krwi. Poruszam nim w lewo i prawo, widzę jak tkwi w jego ciele. Chyba będę miała koszmary, ale to cudowny widok. - Świetnie, ciągniemy, ciągniemy aż na dół. - wykonuje polecenie – Brawo. Teraz rozszerz otwór szczypcami rozporowymi. - wsuwam nożyczkopodobne coś do środka i rozkładam na boki, ukazując szarą, podobną do migdałów zawartość – I wyrywamy zawartość szczypcami szczękowymi. - wyciągam rękę w stronę czegoś podobnego do szczypiec – Te co bardziej wyglądają jak dziadek do orzechów. - przenoszę dłoń w drugą stronę i wyjmuje – Chwyć jedno, zaciśnij dłoń na końcu rączki, wykręć w lewo i prawo, potem szarpnij z całej siły. - wyrywam pierwsze z jąder z oporem – Cudownie. Wrzuć do miseczki, potem powtórz całość. - z drugim jest łatwiej – Widzisz. Twoja pierwsza kastracja się udała. Dziewczyny go zaszyją. Może zechcesz opowiedzieć o tym co będzie z nim teraz czy ...