Kocie wspomnienia, vol 4: W ludzkiej skorze
Data: 03.02.2023,
Kategorie:
BDSM
Autor: Konrad Milewicz
... No tak, lubimy jak kot mruczy. Nakładam krem na różowe bimbałki, robiąc okrężne ruchy dookoła sutki, potem rozcierając w dokładnie w górę skóry. Syka cicho, gdy to robię. Podoba jej się. Mi też. Całuje ją w mięciutkie wargi szarpiąc za sutkę niczym guziczki. Moja słodka, słodziutka gwiazdeczka. Po śniadaniu na dywanie przed kanapą, ubrana jedynie w miękką bluzę (raz miała ubrany stanik to beczała, bo gniecie bimbałki) i przeforsowaniu, że w dzień musi nosić majtki grzecznie siedzi oglądając jak zahipnotyzowana Ratatuj. Dałam jej jeszcze batonika w nagrodę, zjadła leżąc mi na udach z nosem w podołku. Myślę, że byłoby możliwe zamówić strap-on i po prostu ją sobie wziąć na łóżku. Możliwe byłoby też wepchnąć jej dłoń do tej ślicznej cipki, nie zważając na nic. Niemniej, im bardziej o tym się myśli, tym bardziej widzisz tą niewinną, uroczą istotkę, która po prostu Ci ufa i Cię kocha. I pielęgnujesz te uczucia, chociaż wiesz, że chcesz wyładować to napięcie, ba możesz, masz prawo. Ale dajesz temu delikatne pieszczoty w nagrodę, by czuło się dobrze. Przyjemność buduje relacje między wami. - Nikomu obcemu nie otwieraj drzwi. - poprawiam pasek bucika na stopie – Słyszysz, Gwiazdeczko? W kuchni masz swoją butelkę z soczkiem, jakby Ci się chciało pić. Bądź grzeczna. - nie odpowiada, więc idę do niej i wychylając się przez kanapę całuje mocno w policzek, zostawiając szminkę – Moja słodziutka krówka. Jakby była taka prawdziwa, to bym zjadała. Jak kotek wołowinkę. Miau, miau. Chichocze, ...
... ale nie odkleja wzroku od ekran. W białej, letniej sukience w kwiatki i okularach zerówkach wychodzę, zamykając drzwi. Jest, jak zawsze, za dużo rzeczy do zrobienia i nie chce jej zostawiać na długo samej. Brakuje mi takiej pani Alicji, która by z nią teraz została. No, może bez męczenia tego słodziaka. Przy odrobinie szczęścia zdążę akurat przed końcem bajki. Zjeżdżam winda w dół. Mam wrażenie, że Gwiazdeczka to słońce, które przyszło po długiej burzy i wyczarowało tęczę. Zakluczyłam drzwi. Na pewno. Przecież nie mogłam tak po prostu zostawić otwartych. Estera raczej nie złamała polecenia. A klamka jednak łatwo ulega naciskowi. Z salonu leci końcowa piosenka po francusku. Miałam dość czasu by nauczyć się języka by rozumieć jej sens. - Estera? Czemu otworzyłaś drzwi? - zamykam je, kładąc siatkę zakupów koło butów – Mówiłam, byś tego nie rob... Nie ma jej ani na kanapie, ani na dywanie. Zaglądam do kuchni, ale tam też pusto. Jest. Leży na brzuszku w sypialni z twarzą brudną od czekolady. Tak uroczo, że nie mam siły się gniewać. Niemniej, otworzyła drzwi i prawdopodobnie dopadła schowane batoniki. - Esterko... - siadam obok, drapiąc ją między łopatkami – Czemu drzwi są otwarte?- Mlmmmm. - mruczy zaspana – Batonik. Pani Sara też je łamie. - uśmiecha się przez sen – Smutna, bardzo smutna. Chce do Pana.- Estera... - trę ją po pleckach – Co się stało?- A myszka gotuje, chociaż wszyscy mówią, że nie może. - gada dalej przez sen, przewracając się na boczek - Ale skoro ona to kocha, ...