1. Kocie wspomnienia, vol 4: W ludzkiej skorze


    Data: 03.02.2023, Kategorie: BDSM Autor: Konrad Milewicz

    ... czemu tego nie może? Pan też mówi, że kocha Sarę. A ona mówi, że kocha mnie i mleczko. Ja kocham batoniki? Chociaż to zabawne, cóż, trzeba jednak trochę brutalniejszych metod. Przykładam rozprostowane palce do jej brzucha i robię największą torturę, jaką znały ręce pana. O tak, bez litości. Zaczyna chichotać, trzęsąc swoim brzuszkiem i bimbałkami, aż wreszcie wybudza się. - Pani Sara! - niemal krzyczy z radości, więc pozwalam się jej przytulić – Dostanę batonik?- Sądzę... - oblizuje jej kącik ust z czekolady – że... - drugi – masz ich... - z dołu – dość. - z góry. - Dobrze, teraz co tu się stało?- A, bo Pani poszła i oglądałam myszkę. I potem przyjechała Pan.....- Jak to Pan tu był?! - dociskam ją do łóżka swoim ciałem- Przywiózł naboje do obróżki, dał mi batonik. - wygląda na zdziwioną tym, że nie rozumiem że tutaj był – Potem oglądaliśmy chwilę myszkę, powiedział, że zrobi nam obiadek. Siedział chwilę w sypialni trzymając ten obrazek – wskazuje ramkę z zdjęciem na szafce nocnej – Przyszłam do niego, bo ten zły pan groził myszce, że zamknie restauracje, a zawsze mnie wtedy Pani przytula. Dostałam drugi batonik, położyłam się obok niego, głaskał mnie i potem Pani mnie obudziła. - rozgląda się – Gdzie on jest?- Ty mi powiedz. - wzdycham, nie mając do niej siły, przecież to tylko głupia krówka, może wygląda jak człowiek ale pozostaje krową - L’espoir est un plat bien trop vite consommé. - mruczę za piosenką z telewizora, czując jedynie smutek. Unosi się i całuje mnie na zgodę ...
    ... lub pocieszenie. Odwzajemniam to lekką pieszczotą pod postacią drapania po pleckach. Może by zauważył, że zmieniłam uczesanie. I mam nowy tatuaż. Ale nadal jestem jego koteczkiem. Chce nim być. Wycieram łzy z twarzy, a Estera szuka jeszcze okazji do pieszczot, jak ja niegdyś. - Czyli nie zjesz ze mną jego obiadku? - nadal drapie ją po plecach przez bluzę – Tyle batoników zjadłaś, że oho... - wstaje z kanapy, a ona się odsuwa – Kupiłam Ci nawet malinki świeże, pomyślałam o tym, że jednak zrobimy lody zamiast jogurtu. A Pan pewnie zrobił coś pysznego i...- To samo co myszka dla złego pana! - uśmiecha się – Mówił, że Sara się ucieszy. Pani Bobelek mu pomagała robić siu siu siu. – pokazuje jakby kroiła warzywa – Mówiła na niego bujek.- Wujek. - uśmiecham się, wyobrażając sobie starszą Majkę – Pani Maja, jego siostrzenica. - idę do kuchni, gdzie unosi się zapach pieczonych warzyw a w dwóch srebrnych miseczkach ułożone jest jak w bajce ratatouille, ale tak by można podnieść bez rąk czy widelca – Mieszkają teraz razem? Nie opowiadałaś. - stawiam sobie porcję na podłodze pod stołem, po czym po namyśle przelewam mleko z szkła do swojej butelki dla niemowląt i stawiam obok jak za dawnych czasów – A taka duża pani z czarnymi włosami? Pewnie śmiesznie mówiła. Też z nim mieszka? Nie czekając na odpowiedź, unoszę kawałek do ust. Pycha. Jest jak prawdziwy Remy. Unoszę kolejny kawałeczek do ust, pozwalając mu się rozpływać na języku i pod podniebieniem, długo. Proszę. Pozwolę się związać Pani ...