-
Echo zapomnianych legend (I)
Data: 20.09.2019, Kategorie: Fantazja horror, przygoda, Autor: Panicz
... uniósł dłoń, by lepiej ją było widać, i pomachał ostentacyjnie palcami zwieńczonymi szponem. – I o tym – rozmówca łypnął na wystające spod włosów szpiczaste ucho. – Pierwszy raz widzę coś podobnego, a sporo już widziałem. – Jeśli pytasz o moje uszy i palce, najlepiej zwróć się do moich rodziców. Ja nie miałem okazji ich poznać. Odkąd pamiętam, wychowywała mnie Swojska Orda, wędrowna trupa cyrkowców i akrobatów. Dzieciństwo miałem wesołe. Teraz mieszkam tutaj. Blondyn słuchał, marszcząc niekiedy brwi lub zerkając na ściany pokryte księgami, by kłopotliwie potaknąć głową na koniec. Uśmiechnął się. – Ja jestem Filemon. Mieszkasz blisko kościoła? Finn rozprostował pogiętą kartę książki wprawnym ruchem palca. Ciężko było cokolwiek znaleźć poza wiedzą fachową oraz instruktażem technicznym dziedziny morskiej. – Nie aż tak. Mieszkam pod urwiskiem za miastem. Widać je pewnie z wież kościoła. – To na tej skale da się mieszkać? ...nie widziałem żadnego domu. Zauważywszy jeszcze większą bezrozumność na twarzy chłopaka, zaczął wyjaśniać, że w skale wyryte zostały komnaty wieki temu, które jednak zapadły się podczas wyjątkowo okrutnego sztormu. Miejsce stanowiło obecnie zapomniany relikt lokalny. – ...jak nietrudno się domyślić, nie jestem przez wszystkich traktowany jak pełnoprawny mieszkaniec miasta, dlatego musiałem zakraść się od tyłu, żebyś mi otworzył – kończąc swoje tłumaczenia, zatrzasnął grubą oprawę księgi. – Ja też się nim nie czuję – Filemon ...
... odparł bez najmniejszego zakłopotania. – Wymknąłem się załodze okrętowej, kiedy przybiła do tego portu, i w zasadzie ukryłem tutaj. Dystans wobec mieszkańców jest mi na rękę. – Znowu rzucił okiem na stos ksiąg. – Znam się na żegludze. Powiedz, czego konkretnie szukasz, a spróbuję ci pomóc. – To nie jest raczej coś, w czym mógłbyś mi doradzić... dziękuję, muszę już iść – odsunął się od stołu dosyć szybko i ruszył w stronę wyjścia. – Odłożę ci te księgi – usłyszał jeszcze w oddali za sobą. Zaczęło już się ściemniać, mimo to w mieście można jeszcze było zaopatrzyć się w jedzenie. W porcie mieściły się dwie karczmy, z czego druga wyraźnie mniejszej świetności. Do niej właśnie udał się Finn. Pomieszane ze sobą wrzawa i duchota w dwójnasób go uderzyły, kiedy tylko zamknęły się zań drzwi. Gaworzący ze sobą głośno marynarze i pracownicy portu siedzieli przy ciasno ułożonych stolikach. Co jakiś czas przez rozmowy przebijał się rytm śpiewanej wspólnie pieśni z towarzyszącym mu akompaniamentem wybijanymi uderzeniami w blat. Jednak nie na tyle głośno, by zaraz nie ucichnąć. Finn przecisnął się między spoconymi mężami i krzątającymi się wokół kobietami. Woń kobiecych perfum i alkoholowych oddechów mocno zamieszała mu w głowie. Przy okazji otarł się o kobiece wdzięki, poczuł na ramieniu głęboko wydekoltowaną pierś i odepchnął się raźno, by móc ruszyć dalej, dotykając dłonią sam nie wiedział czego. – Ty, smyku! – usłyszał tylko za sobą żeński głos i poczuł, jak czyjaś dłoń ...