Echo zapomnianych legend (I)
Data: 20.09.2019,
Kategorie:
Fantazja
horror,
przygoda,
Autor: Panicz
... dalej majaczyła kolejna. Uświadomił sobie, iż jest to swego rodzaju labirynt zbudowany z identycznych ciasnych pomieszczeń.
Dojrzał swoje odbicie w połyskliwej cegle, wysoką i szczupłą sylwetkę, ślady szponów na boku... Odgarnął pozlepiane włosy z twarzy. Gdyby się wyprostował, wyglądałby na nawet sprawnego młodego mężczyznę, ale wycieńczenie i długotrwały strach zamieniły jego posturę w przygarbioną karykaturę. Gdzieś z boku ciszę przerwało łopotanie materiału. Do pomieszczenia weszła krokiem bezgłośnym postać odziana w ciemną szatę, z kapturem na głowie. Dłońmi zaczęła szukać czegoś w metalowej skrzynce zawieszonej z boku kolumny. Zza kaptura dostrzegł brązowe, wychudłe trupie oblicze bez ust, w których miejscu twarz przechodziła w otwór z widocznymi wszystkimi zębami. Nagły gość odwrócił głowę w jego stronę.
Filemon obudził się przeszyty zimnym dreszczem. Serce waliło mu jak młot, którym ojciec kiedyś tam uderzał o kowadło. Prosta koszula nocna, którą dostał od zakonników, była niemal cała mokra na górze. Podniósł się powolnie i zrzucił z siebie przepocony łach. Nigdy nie miał aż tak przerażającego snu, choć nieraz już śnił o labiryncie. Nigdy do teraz. W komnacie nocą było zimno, więc dorzucił drew do ledwie tlącego się kominka. Wreszcie przycupnął przy biurku z pucharem wina przyniesionym z kuchni. Na drewnianym blacie z widocznym słojami leżał stos książek. Odrzucił większość technicznych poradników na bok po uprzednim przewertowaniu ich. Zostały tylko nudne, ...
... w jego przekonaniu, dzienniki i groteskowa książka z baśniami morskimi dla dzieci.
Trzasnął z niesmakiem ostatnim z dzienników, gdy tylko doszedł do momentu o przygodzie z podwodnymi ludźmi. Został tylko zbiór bajek. Przynajmniej prezentował ładną okładkę z malowidłem wyobrażającym ramę z wodorostów i muszli. Dopił wino do końca i odłożył kielich między rozgrzane świeczki. Papier mocno pożółkł, a niektóre ilustracje ledwie się zachowały. Filemon nie mógł rozpoznać wszystkich. Większość scenek wyrastało z wodorostowych dekoracji, wymyślnie poprowadzonych przy krawędziach wybranych stron.
Ze znużeniem przedzierał się przez kolejne kartki, kolejne ilustracje okraszone niezbyt wylewnymi wierszykami. Miał ochotę odrzucić książkę razem z innymi, by z samego rana odłożyć wszystko do półek, jednak jego wzrok zatrzymał się na ilustracji oblepionego wodorostami maszkarona. Siedział na podwodnym kamieniu i długimi szponami obejmował wielkie piersi. Strona miała mocno rozmazaną farbę, w zasadzie trudno było dostrzec cokolwiek więcej. Chłopakowi jednak od razu zrobiło się przyjemnie między nogami. Dawno nie miał okazji widzieć kobiety, a zbereźność ilustracji wydawała się większa w kontraście do monastycznej atmosfery, w której zatopił się ostatnimi tygodniami porannych modlitw i wieczornych nieszporów. Pogłaskał się kilka razy po spodniach i skierował wzrok na stronę obok, z zamazanym całym tekstem. Ktoś musiał często czytać w tym miejscu albo rozlać jakiś płyn. Po przystawieniu ...