Echo zapomnianych legend (I)
Data: 20.09.2019,
Kategorie:
Fantazja
horror,
przygoda,
Autor: Panicz
... świecy, Filemon wytężonym wzrokiem odczytał przykryte mgłą ostatnie wersy.
Zamknął karty książki, by cisnąć nią w stertę pozostałych. Nie obdarzono go nieskazitelną pamięcią, ale tamte słowa sprzed kilkunastu lat pamiętał doskonale.
Wyjrzenie przez szeroko otwarte okno dobrze mu zrobiło. Chłodny wiatr nocy rzeźwił jego twarz, a w pełni świecący księżyc rozświetlał dachy budynków, aż po port. Chłopak dojrzał też skalne urwisko położone dalej. Zastanawiał się, czy Finn tam teraz jest. Czy śpi i co w ogóle robi na co dzień.
Szybko minął kolumny budynków i wydostał się poza mury miejskie. Osobom powiązanym z parafią nie robiono większych problemów. Noc była dosyć rześka, ale powolne, długie podmuchy wiatru przyjemnie łopotały kapturem i kosmykami włosów Filemona, gdy kroczył szeroką ścieżką prowadzącą na urwisko. Widział błyszczące okna co poniektórych budynków, skrzące się niczym świetliki na kwieciu po zmroku. Odpowiadały one gwiazdom przykrytym z lekka chmurną pierzyną. Dalej szumiało słabo widoczne morze zatrzymujące się na dokach.
Zrobiło mu się gorąco, kiedy dotarł na samą górę. Rozejrzał się i nie dostrzegłszy zupełnie niczego co mogłoby go naprowadzić na rzekomo istniejące mieszkanie, kopnął leżący opodal kamień, aż ten potoczył się do końca skarpy i zleciał bezgłośnie. Nagle do jego uszu dobiegło coś, co przypominało głos, gwałtowną rozmowę, szybko zlewając się z w jednolity jęk z szumem fal rozbryzgujących się o skały na dole.
Kiedy z ciekawości ...
... skierował się w tamtą stronę, dojrzał obskurnie wyżłobione kloce, tworzące kręte schodki w dół. Prowadziły do głęboko osadzonego w skale wielkiego otworu okiennego, za którym blask ułożonych niemal wszędzie świeczek odbijało wiercące się ciało. Filemon wytężył wzrok przyzwyczajony do mroku i dopiero teraz zrozumiał, że są to dwa nagie ciała kołyszące się wspólnie. Z każdym kolejnym, miękko i cicho stawianym krokiem, obraz odkrywał przed nim coraz więcej. Mały ciemniejszej karnacji tyłek podskakiwał energicznie na sporej, z wdziękiem wypiętej pupie księżycowo-mlecznego koloru. Wokół walały się poprzewracane naczynia z napoczętym jedzeniem, rozlane wino. Stojąc już blisko, ujrzał... dyszącego Finna pokrywającego ponętną, niecodzienną kobietę z biustem jakby dokładnie wyjętym z ilustracji oglądanej jeszcze niedawno przez Filemona w jego komnacie. Stał jak wryty, nie mogąc oderwać spojrzenia, a materiał jego spodni zaczął mocno wyginać się do przodu. Ciemne pazury zaciśnięte na piersi i karku ujeżdżanej jasnoskórej piękności ewidentnie pomagały Finnowi utrzymać się na jej grzbiecie. Filemon aż zacisnął palce w pięść, odruchowo wczuwając się w podglądaną sytuację. Z ust kobiety wypłynęła pieśń przypominająca melodię dzwoneczków, dudniąc coraz głośniej i głośniej, czarem swojego dźwięku odurzając głowę chłopaka. Zamroczony zobaczył zdziwioną twarz Finna niezaprzestającego jednak kolejnych pchnięć. Pod rozkoszną mgiełką upajającą bardziej niż najmocniejsza marynarska starka, parę oglądało ...