1. Echo zapomnianych legend (I)


    Data: 20.09.2019, Kategorie: Fantazja horror, przygoda, Autor: Panicz

    ... się jeszcze milej. Kobieta dochodziła, dźwięcząc swym głosem melodyjnie, aż Filemonowi zakręciło się w głowie. Wszystko dokoła zawirowało, a i jego nowo poznany kolega z biblioteki wyglądał na zdezorientowanego. Kobieta gdzieś zniknęła, rozpłynąwszy się wraz z migocącym otoczeniem i wtedy obaj znaleźli się pod wodą. Czas spowolnił, opóźniając ruchy jego i dryfującego obok nagiego Finna. Chłód głębiny nieco ostudził jego podekscytowanie, choć jego kroczu dodało to zaskakujących doznań. Miał ochotę opuścić się bezwładnie i zatopić w ogarniającej go rozkoszy na dnie czeluści. Dopiero któreś z rzędu potężne szarpnięcie kolegi otrząsnęło go z zamyślenia. Pojął wtem, że znajdują się bardzo nisko pod kostropatymi skałami, a jemu zaczyna brakować powietrza. Czując nieprzyjemny ścisk w klatce piersiowej i akompaniujący mu ból w okolicach skroni, ruszył za Finnem, pnąc się coraz wyżej po morskiej ścianie. Aż głośno zawył, gdy już obaj wynurzyli swoje głowy. Nie przeszkadzała mu nawet zalewająca jego twarz i rozwarte szeroko usta woda morska. Każdy kolejny dech przywracał życie i dawał wytchnienie.
    
    – Na pewno nie chcesz następnego kielicha?
    
    Niebo zrobiło się już ciemnoszare, kiedy obaj grzali się przy kamiennym palenisku. Filemon wylegiwał się z głową skierowaną na okienne wejście. Na powolnie jaśniejącej szarzyźnie wciąż migotały gwiazdy, a on wciąż się zastanawiał zwinięty w suchej już, grubej wełnianej bluzie. Wysłuchał opowieści Finna o wyłowionej istocie z głębin. Może ...
    ... komuś innemu wydałaby się nieprawdopodobna, ale nie jemu.
    
    – Na pewno. Przynajmniej nie dziś – poziomym ruchem dłoni opędził się od kolejnej z rzędu propozycji.
    
    Gościnność towarzysza doprowadziła go do stanu, w którym zaczął zastanawiać się nad wyjawieniem swojej tajemnicy. Nie mógł do tej pory nikomu się zwierzyć, nawet spowiadając się u jednego z kapłanów omijał treść swojej przygody sprzed lat. W zasadzie nie mogło być lepszego kandydata do podzielenia się nią, niż Finn. Oryginał, wyrzutek i od teraz przyjaciel.
    
    – Na ile lat wyglądam?
    
    Wystające spod włosów ucho Finna zatrzęsło się, po czym on sam uniósł głowę znad blatu, na którym wygrzewał się przy ogniu. Patrzył pytająco.
    
    – Nie wiem... z szesnaście. Może więcej, może mniej, wyglądasz trochę jak dziewczyna – machnął niedbale pazurami i wyciągnął wygodniej.
    
    – Tyle miałem dziesięć lat temu. Kiedy spotkałem czarownicę. Od tej pory nie starzeję się skazany na żywot wagabundy.
    
    Finn wybałuszył oczy i sięgnął po omacku butelki.
    
    – To musi być bardzo interesująca historia.
    
    ♦ ♦ ♦
    
    Drzwi nie wydawały się już takie nieprzyjazne. Choć były masywne i na swój sposób obskurne, zdołał się już oswoić z ich widokiem. Po drugiej stronie jawiły się jako nieustępliwe wejście do mrocznej rudery, a teraz dało się nawet dostrzec piękno ich drewnianych rzeźbień. Ewidentnie warto było przy nich pogrzebać, mimo obaw, że ktoś może być w środku. Teraz aż żałował , że oskrobał nieco okolice ozdobnego zamka wypalonym końcem ...