1. Wczasy z finalem, cz. 1


    Data: 04.03.2023, Kategorie: Brutalny sex Autor: Tomnick

    ... męski głos zabrzmiał stanowczo i ostrzegawczo.
    
    – Nikt nam nie odmawia – przyznał kolejny, patrząc na kobiety i stanął obok Wandy. – Ta łyknie pierwsza – stwierdził, obserwując ją z boku. Był najstarszy. Miał ze 40 lat. Brunet, ubrany w adidasy, dżinsy i białą rozchełstaną koszulę z krótkim rękawami. Całość wylądu uzupełniał kilkudniowy zarost na twarzy ogorzałej od słońca. powoli, delikatnym gestem przesunął dłoń po włosach Wandy. Ta nerwowo odsunęła się. Wtedy szybkim ruchem chwycił Wandę za kark. Kobieta, próbując uwolnić się, odchyliła głowę do tyłu, przekrzywiła ją i tak już została, bo mężczyzna pociągnął ją za włosy. Blondyn z butelką, „Rajdowiec”, doskoczył do niej i przystawił butelkę do ust. Złapał za rękę, którą go odpychała. Brunet chwycił za drugą. W obronnym odruchu próbowała ich kopać. Blondyn oddał butelkę długowłosemu blond koledze i uderzył Wandę w twarz. Drugą dłonią, zwiniętą w pięść wymierzył cios w brzuch. Kobieta po pierwszym ciosie zatoczyła się. Po drugim zgięła w pół. Jola zaczęła histerycznie krzyczeć i wzywać pomocy. Głos niósł się po lesie. Przycichł na łąkach okalających las. Zignorowali ją. Nie istniała dla nich. Na razie.
    
    Blondyn przyciągnął Wandę, trzymając za rękę. Słabo próbowała opierać się. Uderzył jeszcze raz. Wanda była oszołomiona. Mężczyzna wykonał ponaglający gest ręką. Kolega dostawił butelkę do ust Wandy i zatkał jej nos.
    
    – Pij, kurwo, bo ci zęby wybiję – warknął brunet. Przerażona Wanda otworzyła usta. Cała trójka ...
    ... przywarła do niej, żeby nakłonić ją do picia. Musiała pić dużymi haustami, jednak alkohol był dla niej zbyt mocny. Krztusiła się, szarpała. Krople płynu spadały na dekolt i plamiły koszulkę. Bezradnie szarpała się i wierzgała zablokowanymi nogami. Brunet jeszcze głębiej wcisnął szyjkę butelki.
    
    – Panowie, przestańcie, tak nie wolno! Proszę, natychmiast przestańcie! – krzyczała przerażona Jola, patrząc na bezradną przyjaciółkę. Zrobiła krok w jej kierunku, ale dwóch pozostałych mężczyzn zastąpiło jej drogę. Szatyn, w jej wieku, z kręconymi włosami, w ciemnych okularach i drugi ogolony na łyso, z czarny zarostem, atletycznej budowy. Obaj nosili czarne koszulki wypuszczone na dżinsy. Przestraszona zatrzymała się, nie dotknęła ich, cofnęła się. Zrobili krok w jej kierunku. Drugi.
    
    Wanda sporo wypiła. Mężczyźni puścili kobietę i w milczeniu obserwowali ją, a ta stała oparta o pień drzewa. Ciężko oddychała, koszulka była poplamiona alkoholem. Jeszcze krztusiła się. Starała się głęboko oddychać, kaszlała, dusiła się. Piekło ją gardło. Nie była w stanie mówić. Jej reakcja była uzasadniona. Napiła się bimbru i czuła jego moc.
    
    *
    
    Mężczyźni odwrócili się do Joli. Natychmiast zrozumiała. Cofnęła się. Ogolony na łyso mężczyzna błyskawicznie stanął za nią. Postąpiła krok do tyłu, wpadła na niego i przestraszona odskoczyła. Odwróciła głowę i krzyknęła przerażona. Tuż przed nią stał długowłosy blondyn z butelką. Do twarzy miał przyklejony łagodny uśmiech. Jola znowu rzuciła wzrokiem na ...