Słowo na S (IV) - Szczerość
Data: 22.03.2023,
Kategorie:
bez seksu,
Trans
Lesbijki
fan fiction,
shane mccutcheon,
Autor: paty_128
Okres oczekiwania na przyjazd mojej kochanki był wyjątkowo krótki – „tylko” trzy tygodnie. No, dwa i pół. Chwilę po Nowym Roku. W święta często o niej myślałam, również zastanawiało mnie, jak je obchodziła, sama czy z kimś, i gdzie – pamiętałam jak mówiła, że miała problemy z komornikiem. Mogłam ją chociaż spróbować zaprosić... Nie wykorzystałam ostatniej okazji.
Wróciła mi wena malarska, i wykorzystując mroźną porę roku, malowałam krajobraz zimowy. Kończyłam dniówkę, musiałam chwilę odpocząć przy kubku kakao... Mmm... Tak długo go nie piłam.
Parę minut później zdołałam się oderwać od pracy i po przeszukaniu wszystkich szafek w kuchni stwierdziłam brak mleka. Musiałam pójść do sklepu. Cóż, czego się nie robi dla chwili relaksu...
Kiedy wracałam z kartonikiem w ręce, zadzwonił mój telefon. Spojrzałam, to był numer sąsiadki. Pewnie chciała, bym jej coś kupiła. Była to kobieta w podeszłym wieku, siwa, z trochę młodszym mężem, mieszkali naprzeciwko w domku. Odebrałam.
- Pani Leszczyńska, jakiś samochód stoi przed pani domem od kilku minut... Obserwuję wszystko... - Jej słowa wydały mi się dziwne. Uznałam, że ma już jakieś zwidy ze starości. – Mam wezwać policję?
- Nie, nie trzeba, Pani Mario. Poradzę sobie, dziękuję za ostrzeżenie.
Rozłączyłyśmy się. Kilka minut później skręciłam w swoją uliczkę, jednak żadnego samochodu nie było. Najwyraźniej moje przypuszczenia były słuszne. Weszłam do domu, zrzuciłam z siebie zimową kurtkę oraz buty i pognałam do kuchni. ...
... Chwilę później już relaksowałam się w fotelu z gorącym kubkiem kakao w ręce i oglądając jakąś typowo świąteczną komedię w TV.
W pewnym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Z niechęcią wstałam i poszłam otworzyć. To była Maria, sąsiadka, która do mnie dzwoniła.
- Pani Mario! Niech pani wejdzie, szybko! – Przestraszyłam się, że może zachorować. Starsza kobieta miała na sobie czarny płaszczyk i zimowe białe kozaki dla typowo starszych pań. Weszła, zamknęłam drzwi. – Co się stało?
- Ja... Ten samochód... On tu naprawdę stał, nie zmyślam. Widziałam, mogę opisać : taki biały, duży, jakby roboczy...
- Pani Mario, wszystko jest pod kontrolą. Wierzę pani, że tu stał jakiś samochód – co było nieprawdą – i jeszcze raz dziękuję za ostrzeżenie. Proszę, by nie wychodziła pani z domu z tak błahymi sprawami, są przecież telefony...
- No tak... Przepraszam za najście, lepiej wrócę do siebie... Do widzenia. – Otworzyłam jej drzwi. Tak bardzo się martwiłam o tę emerytkę, osoby w podeszłym wieku są bardziej narażone na choroby. Żeby tylko nic jej nie było. Ta myśl cały czas mi krążyła po głowie.
- Do widzenia.
W sumie to miłe, że ktoś się tak o mnie troszczył. Zasiadłam z powrotem na fotelu, wzięłam kubek do rąk i ogrzewałam sobie dłonie od jeszcze gorącego kakao. Po filmie poszłam wziąć prysznic, a po tym, nikogo się już nie spodziewając, chodziłam po domu w samym szlafroku. Od kąpieli było mi gorąco.
Usiadłam na taboreciku przed biurkiem i wpatrywałam się w obraz, ...