Słowo na S (IV) - Szczerość
Data: 22.03.2023,
Kategorie:
bez seksu,
Trans
Lesbijki
fan fiction,
shane mccutcheon,
Autor: paty_128
... spodoba i postanowię zatrzymać się tam na dłużej?). Taka forma oderwania się od rzeczywistości bardzo mi się podobała. Dodatkowo fakt, że będę w miejscu, o którym marzy tak wiele osób... A mnie było stać. Trzeba wykorzystać fakt, że mam czas, pieniądze, zdrowie i chęci na takie podróże.
Poczułam, jak samolot rusza by nabrać prędkości. Teraz i tak już nie było odwrotu. Łączny czas podróży miał zająć około 14 godzin, jednak mi nie chciało się spać. Byłam zbyt podekscytowana lotem, nigdy wcześniej nie latałam samolotem (jeśli uznać, że lot widokowy nad stolicą się nie liczy). Nie powiem, bałam się, gdy widziałam białe obłoczki poniżej samolotu. Obserwowałam ludzi by wyczaić jakiegoś ewentualnego terrorystę, jednak nikt nie zakłócił lotu. Mimo to niezmiernie się ucieszyłam czując ziemię pod nogami.
Odebrać bagaż i czekać na drugi samolot. Cierpliwie czekałam, siedząc w restauracji i jedząc coś na kształt pity.
Wsłuchując się w anglojęzyczne komunikaty, usłyszałam informację o swoim samolocie i numerze drzwi. Poszłam.
Tym razem się trochę zdenerwowałam. Być może dziewczyna, z którą się dogadałam, mnie oszuka? Albo zaginie mój bagaż? Albo ...
... samolot będzie musiał awaryjnie lądować? Siedziałam tak wystraszona obserwując wszystko i nasłuchując ewentualnego wybuchu silnika lub jakiegoś niepokojącego komunikatu, jednak tym razem również nic się nie stało. Natomiast piękny widok na miasto zaparł mi dech w piersiach. Było po prostu ogromne. Miałam cichą nadzieję, że się nie zgubię.
Wylądowaliśmy, po dłuższej chwili odebrałam swój bagaż i skierowałam się do wyjścia... Ale moje oczy zauważyły kartkę z moim imieniem i nazwiskiem. Trzymała ją szczupła, czarnowłosa dziewczyna, bardzo podobna do Kate. Zresztą, przez chwilę myślałam, że to ona. Że to wszystko było jednym wielkim kiepskim dowcipem. Ubrana w luźną, białą koszulę i dżinsy wyglądała na moją rówieśniczkę. Czarne, średnie a raczej krótsze włosy z lekko opadającą grzywką zaczesaną na jej prawą stronę sprawiały, że jej oczy wydawały się magicznie ciemne. Czujnie się rozglądała, była jakby trochę zdenerwowana. Zresztą ja też. Westchnęłam by się ogarnąć i podeszłam do niej, powiedziałam po angielsku:
- To ja. Czekasz na mnie.
- Sandra Leszczyńska?
- Tak. – Wyciągnęła do mnie rękę.
- Miło mi. Jestem Shane. Shane McCutcheon.