1. Niespodziewany gość


    Data: 26.09.2019, Kategorie: wigilia, niespodzianka, uczucia, Autor: XXX_Lord

    ... stanie pani pomóc. W dalszym ciągu jest pani zainteresowana?
    
    - No, chyba tak – Zawahała się. W sumie, co szkodzi zobaczyć. I tak już zmarzła okrutnie – Sprzedaje pan choinki?
    
    - Zdarza mi się handlować tym i owym – Przepuścił ją przed sobą – Zapraszam w lewo.
    
    Po kilku krokach zdziwiona zauważyła, że jakimś cudem nie dojrzała za rogiem ogromnego stoiska ze świątecznymi drzewkami. Od małych choinek, poniżej metra, do dużych, ponad dwumetrowych. Świerki, sosny, jodły, są nawet modrzewie.
    
    - Duży ma pan wybór. – Bardziej stwierdziła fakt, niż zadała pytanie, zerkając na stosy drzew, zawiniętych w siatkę i leżących za plecami mężczyzny oraz jego dwóch kolegów.
    
    - Wszystko sprzedamy, ludzie oszaleli w tym roku na punkcie naturalnych drzewek. No dobrze – Stanął po drugiej stronie prowizorycznej lady, zrobionej z drewnianego stolika – Zna się pani trochę na tym trochę, czy mam coś pani wybrać?
    
    - Wezmę chyba świerk, mimo że najbardziej lubię zapach jodły, za dużo leci z niej igieł. A świerk jest najbardziej wytrzymały, mam dość sucho w mieszkaniu i najlepiej się sprawdza.
    
    - Widzę, że co nieco pani wie – W jego głosie słychać było lekkie zdziwienie – Zazwyczaj klienci nie są tak konkretni i trzeba tłumaczyć im wszystko. Jakie gabaryty drzewka?
    
    - Maksymalnie półtora metra. Sama nie należę do gigantów, więc chciałabym mieć choinkę zbliżoną do moich rozmiarów. – Pierwszy raz uśmiechnęła się do niego.
    
    - Proszę chwilę zaczekać – Odwrócił się i zniknął za pierwszym ...
    ... stosem od lewej strony. Wrócił po kilkunastu sekundach. – Może być? – Postawił choinkę na ziemi.
    
    - Jest piękna – Karolina oceniła, że drzewko na idealne wymiary i śliczne, gęste jak na świerk igły. – Ile płacę?
    
    - Normalnie sprzedaję je za sto złotych. Wiem, drogo – Zawahał się i uśmiechnął pod nosem – Dla pani zrobię wyjątek. Obniżę cenę o piętnaście złotych pod jednym warunkiem.
    
    - Jakim?
    
    - Pozwoli mi pani zaprosić się na kawę. – odpowiedział i zamilkł, z lekkim niepokojem, widocznym w brązowych oczach.
    
    - Przykro mi, ale nie umawiam się na kawę – Spodziewała się rozczarowania, ale on w żaden sposób nie zareagował negatywnie, wręcz przeciwnie, w dalszym ciągu uśmiechał się do niej przyjaźnie.
    
    - Skoro nie na kawę to może na ciastko do cukierni. Wie pani, do tej na rogu, zaraz obok urzędu miasta.
    
    - Szanowny panie – Wręczyła mu sto złotych – reszty nie trzeba. Dziękuję, Wesołych Świąt.
    
    - Proszę zaczekać, pomogę pani – Odebrał od niej banknot, nie reagując w żaden sposób na kosza, jakiego przed chwilą dostał. Wziął choinkę na plecy.
    
    - Dziękuję, nie trzeba – Zmieszała się – Poradzę sobie.
    
    - Przyjechała pani samochodem?
    
    - Tak, ale nie mam daleko. Proszę postawić choinkę na ziemi.
    
    - Skoro nie chce pani wypić ze mną kawy, a tym bardziej zjeść pysznej szarlotki w cukierni, to proszę pozwolić sobie pomóc.
    
    - No dobrze, akceptuję pomoc, ale tylko do parkingu. Później proszę wracać do siebie.
    
    - Oczywiście, chodźmy – Zadowolony z siebie ruszył za nią ...
«1234...19»