1. Małżeńskie dylematy (I)


    Data: 13.04.2023, Kategorie: małżeństwo, zapłodnienie, podstęp, Zdrada kontrolowana, Autor: koko

    ... przejąłem się tym, co powiedziała. Ona też zaczęła się śmiać i brutalnie popchnęła mnie na kanapę, gdzie zaraz zaczęliśmy się kochać.
    
    W ciągu kolejnych dni rozważaliśmy ewentualne rozwiązania. Ania uparła się jednak, żeby jakimś sposobem zajść w ciążę i sama urodzić. Byłoby nam wtedy dane przeżyć cały cykl i naturalnie przygotować się do roli rodziców. Popierałem ją w stu procentach. Chciałem ją oglądać z powiększającym się brzuszkiem, w którym rosło nasze szczęście. W żartach Ania droczyła się, że taka nie będzie już dla mnie atrakcyjna, ale wiem, że w ciąży byłaby jeszcze bardziej pociągająca. Z tej przyczyny, pomimo szczytnego celu adopcję odrzuciliśmy od razu. Dalsze rozważania nie zakończyły się konkluzją. Żadne z nich nie przypadło nam do gustu.
    
    - Obawiam się, że w takim razie pozostaje nam sztuczne zapłodnienie – powiedziałem zrezygnowany, chociaż dobrze znałem jej pogląd na ten temat.
    
    - Przerażają mnie te wszystkie procedury, badania i sam zabieg. Beee! – skrzywiła się na samą myśl o niezliczonych wizytach w gabinetach lekarskich. - Poza tym wybieranie dawcy z banku nasienia to jak losowanie lotto. Gdzie w tym wszystkim natura? - ciągnęła zniesmaczona. - Nie mam ochoty przez to przechodzić.
    
    - Wolałabyś sama wybrać dawcę? - zażartowałem, bo co tu można było więcej powiedzieć.
    
    - Może – odparła obojętnie, ale nie chciała już dalej prowadzić rozmowy. Obydwoje byliśmy zmęczeni brakiem rozsądnego wyjścia z tej, wydawałoby się beznadziejnej ...
    ... sytuacji.
    
    Następnego dnia wróciłem do domu dopiero po dwudziestej. Ostatnio przyłapałem się na tym, że pracuję coraz dłużej. Oczywiście robiłem to świadomie po to, aby zająć czymś myśli. Dom kojarzył mi się na razie z jednym. Później zmęczenie pozwalało mi w miarę spokojnie przespać noc. Tym razem Ania nie czekała na mnie z kolacją. Wydało mi się to dziwne, ponieważ zawsze któreś z nas, które wróciło wcześniej, przygotowywało wieczorny posiłek. Kolację zawsze spożywaliśmy razem. Była pewnego rodzaju ceremoniałem. Udałem się zaniepokojony do sypialni i kiedy stanąłem w progu zaskoczył mnie niecodzienny widok. Wszędzie paliły się świeczki, a z łazienki dochodził odgłos napełniającej się wanny.
    
    - Świętujemy coś? - spytałem zaskoczony romantycznym nastrojem.
    
    Ania pokazała się w drzwiach. Była ubrana tylko w krótki, satynowy szlafroczek. Uśmiechnąłem się na jej widok. Była atrakcyjną kobietą, ale w tym momencie wyglądała wyjątkowo seksownie i kusząco. Moja żona nie była może typem modelki. Była niewysoka i drobna. Miała za to długie, proste, blond włosy i niewinną dziewczęcą urodę, którą dodatkowo podkreślały wąskie usta i lekko zadarty nos. Miała cudowne piersi. Kształtem i rozmiarem pasowały do całości jej figury. Były przyozdobione małymi różowymi brodawkami, które w chwili pobudzenia napinały się tak odważnie, że jej biust wydawał się większy. Były jak dwa filuterne wabiki, ale o tym wiedziałem tylko ja. Zawsze, kiedy się uśmiechała było w niej coś uroczego, że momentalnie chciało się ...
«1234...13»