1. Blanka, cz. 7.


    Data: 05.05.2023, Kategorie: Brutalny sex Autor: Tomnick

    ... kwoty warto było spędzić tyle godzin w pociągu. Ciotki nie uprzedziłam, ale zakładałam, że jest na miejscu. Nie bardzo uśmiechało mi się nocowanie w jakiejś bramie czy na klatce schodowej, gdyby klient mnie oszukał.
    
    Mój nowy klient miał na imię Ingo. Szatyn z drobną brodą, dobiegający czterdziestki, zadbany, ale z nadwagą, łagodny, nieśmiały, wręcz wycofany. Wcześniej ustaliliśmy, że nocuję u niego. To był oryginał: wyjście do kina i do restauracji, spacer, striptiz i delikatny seks u niego. Ja go pieściłam, masowałam. Miał problemy ze wzwodem. Chociaż uprzedził mnie, był bardzo zdenerwowany. Być może bardziej moją reakcją niż swoimi kłopotami z potencją. Prawdopodobnie byłam pierwszą, która nie narzekała z tego powodu. Odniosłam wrażenie, że ucieszył się z takiej mojej reakcji. Sporo napracowałam się przy nim i jego orgazmach. Przypuszczalnie, źle wybierał prostytutki, które go obsługiwały.
    
    Po prysznicu zaskakująco szybko zasnęłam w świeżej pościeli, zmęczona bogatym we wrażenia dniem, ale rano, po wspólnej kąpieli, zaskoczył mnie wystawnym śniadaniem. Potem dopłacił za seks przed południem. Wydawał się i pewniejszy siebie, i zadowolony ze spotkania. Odwiózł mnie. Był taki delikatny i uprzejmy... Zapytał o kolejne spotkanie. Chciałam spotkać się, więc odpowiedziałam, że może dzwonić, pisać, jeżeli jeszcze będzie miał ochotę spotkać się. I zadzwonił. Spotykaliśmy się dość długo. Dobrze płacił. Byłam zadowolona. On też.
    
    Tylko zawsze bałam się, że za jego łagodnością ...
    ... chowa się coś znacznie gorszego, czego na razie nie pokazuje. Kiedy dzisiaj o tym myślę, czasami aż trzęsę się ze strachu. Jaka ja byłam wtedy odważna! Nie, nie! Raczej zdesperowana i głupia!
    
    Kiedy po spotkaniu wychodziłam, zgodził się, żebym zostawiła u niego część swojego bagażu. Nie chciałam mówić, że spotykam się z drugim klientem w hotelu. Powiedziałam mu, że będę nocować u koleżanki i wiem, że wraca dość późno z pracy. Podałam jakiś odległy zakątek Berlina, sugerując, że do wieczora nie chciałabym jeździć z taką torbą po mieście, a zamierzam jeszcze zrobić zakupy. Kiwnął głową ze zrozumieniem. Bagaż obiecałam odebrać następnego dnia koło południa. Odpowiadało mu.
    
    *
    
    Drugi klient, z którym byłam umówiona, miał na imię Carsten. Imię czytane z K, o czym powiedział przy powitaniu, około trzydziestu lat. Dobrze zbudowany, szczupły, elegancko ubrany, zadbany, ale nie traktował kobiet z atencją. Miałam wrażenie, że jest Turkiem albo z mieszanego małżeństwa. Reprezentował ten typ urody: brunet, śniada cera, chociaż mówił po niemiecku bez obcego akcentu. Tyle już potrafiłam rozróżnić. Pewnie urodził się w RFN.
    
    Od początku spotkania coś było nie tak. Sytuacja w hallu hotelu byłaby śmieszna, żeby nie jej konsekwencje, a mnie powinna zapalić się czerwona lampka w głowie. Może nawet zapaliła się, ale zignorowałam ją. W holu przekomarzał się ze mną, aż powiedziałam, że teraz płaci za pokój w hotelu albo ja wychodzę. Wyjął pieniądze, podał mi. Nic nie rozumiałam. Wyjaśnił, ...
«1...345...8»