Dziecko. 27
Data: 12.05.2023,
Kategorie:
Anal
Hardcore,
Autor: ---Audi---
... zaczęliśmy...
- Ja poproszę soku, bo karmię cały czas...
- Oj Pani Karolinko widać, że dobra z Pani matka...
Robert też się patrzył, zresztą tylko ślepy nie widziałby tych piersi. Cały czas kombinowałam jak pokazać mu pończochy... bo... coraz częściej patrzył się na mnie. Ukradkiem, ale ja wszystko widzę.
Dostał telefon, przeprosił i wstał, a ja przesunęłam się powoli na brzeg kanapy i założyłam nogę na nogę. Sprawdziłam... tak... było widać całą koronkę...
Gdy skończył, odwróciłam się w stronę Pawła i niby... ostro rozmawialiśmy...
- Przepraszam za telefon...
- Daj spokój Robert, to życie...
- Każdy coś ode mnie chce... to męczące...
- Teraz się bawimy z najpiękniejszą kobietą w naszym mieście, zostaw życie, niech sobie samo leci...
- A macie rację, toast za piękną panią ...
Widział na pewno, ale nie dał poznać...
Wyprostowałam się, uśmiechnęłam zalotnie i cieszyłam się chwilą.
- Panowie, będę jechać, pora karmienia się zbliża.
- Fajnie ma ta mała... zaczęli żartować... co Robert, nie ?
- Pewnie, ona i jej mąż, szczęśliwa rodzina...
- A ty tylko o jednym, zostaw już, sprawy zakończone... rzucił Jurek...znalazłbyś sobie jakąś babę...
- Nie ma takiej na świecie...
- Pieprzysz bajki... tylko się rozglądnij...
Zaciekawiło mnie to, fajny temat...
- Mówię wam, że nie ma dla mnie... takiej, która by dała radę...
- Wiemy, kozak z ciebie, za dużo trenujesz... i zaczęli się śmiać...
- To nie o to chodzi...
Bardzo ...
... chciałam zostać i pociągnąć za języki, ale Robert zgasił się i jakby nawet skulił, to musi być drażliwy temat, nie na dziś...
- Pani Karolinko, jeszcze dziś wyjdzie przelew i czekamy na dodruk, fachowcy mówią, że będzie na pewno...
- Dziękuję i do zobaczenia.
W ostatnim momencie spojrzałam się na Roberta, stał jak zbity pies, zawsze taki pewny, a teraz aż niemożliwe... jak tego chłopa coś boli, jaki on ma problem... ?
Ciężko będzie się dowiedzieć, bo teraz już nie będę miała z nim za bardzo do czynienia... forsę na następne dodruki już mam, coś znajdę... zobaczy się...
Czas do świąt przeleciał, książki przez stronę szalały, młody wziął kuzyna do pomocy, bo nie wyrabiali, w cztery dni sprzedali 480 egzemplarzy, ludzie brali po 3 sztuki, pewnie na prezenty.
A kasa leciała, na konto znowu wpłynęło ponad 18 tyś, jest tak zajebiście, że radość świąt jest zwielokrotniona kilka razy. Rozpiera mnie energia, duma i radość, że mała myśl na początku w ogóle nie wietrzyła tak wielkiego sukcesu.
Moja potrzeba działania zaprowadziła mnie do wydawnictwa, tak znalazłam jego rękopis i nawet, gdy szef mnie wyśmiał, to postawiłam całą energię na wprowadzenie tego w życie. Czy ja to robiłam świadomie, czy los tak mną kierował...?
Jakby to powiedział Robert... należy go słuchać, niekoniecznie się zgadzać, ale podążać jego ścieżkami, które nam kreśli.
Przecież, gdyby mój mąż nie chciał dziecka, nie poznałabym pierwszego, gdyby on nie nauczył i nie pokazał świata seksu, ...