-
Bos humana
Data: 19.05.2023, Kategorie: Incest pastisz, BBW, Autor: Ravenheart
... zaspany mężczyzna. Portier, recepcjonista i właściciel w jednej osobie. Był wysokim facetem, o twardej, kanciastej budowie i rudawych włosach, dobitnie świadczących o szkockim pochodzeniu. - Dobry wieczór – powiedział miłym, głębokim głosem, bez śladu obcego akcentu – Czym mogę służyć? - Suchym łóżkiem, telefonem oraz szklaneczką burbona. I niską ceną za wszystko. Szkot uśmiechnął się szeroko. - Obawiam się, że nie wszystko mogę zaoferować. Telefon jest zepsuty. Ale pozostałe życzenia chętnie spełnię. Rzadko miewamy tu ostatnio gości. Na długo pan zostaje? - Jedną noc. Jestem w drodze. Szczerze mówiąc, zagnała mnie tu ta cholerna pogoda. - Rozumiem. Pokój znajdzie pan na górze, właściwie wszystkie mam wolne. Ma pan bagaże? - Nie. Planowałem zdrzemnąć się w samochodzie, ale ten gruchot którym przyjechałem nie ma nawet koca na wyposażeniu. Ostatni raz korzystam z tej wypożyczalni. - To przykre – mężczyzna uśmiechnął się współczująco – Mam nadzieję, że z pobytu u mnie będzie pan bardziej zadowolony. - Ja również mam taką nadzieję, zwłaszcza jeśli się znajdzie ten burbon. Bo, jak rozumiem, na takim odludziu można się tu rozgrzać tylko tym? – mrugnął porozumiewawczo – Żadnej gorącej Mary na składzie nie ma? - W tej chwili obawiam się, że z whiskey będzie mniejszy problem - przez twarz Szkota przewinął się lekki uśmiech. Sięgnął pod ladę i wyciągnął pękatą butelkę. - No, to rozumiem. Chyba będę tu częściej przejeżdżał... Mężczyzna sięgnął po ...
... księgę gości i staromodne, eleganckie pióro. - Będzie pan zawsze miłym gościem, panie...? – Szkot zawiesił głos. - Eagerbull. Jack Eagerbull. Twarz Szkota prawie nie drgnęła, choć jego prawa brew delikatnie uniosła się ku górze w geście rozbawienia, a może zdziwienia. Jack westchnął. Był przyzwyczajony do żartów ze swojego nazwiska. - Mój dziadek był Indianinem – wyjaśnił – Odziedziczyłem po nim skłonność do whiskey i dziwaczne nazwisko. Wiem, wydaje się zabawne, ale to jedyne, co mi zostało po przodkach Szkot ukłonił się uprzejmie. - Proszę mi wierzyć, że pana nazwisko nie wydaje mi się zabawne, panie Eagerbull. Jestem pewien, że pana dziadek... – zawahał się – zasłużył na swoje imię. Jack zachichotał i nalał sobie szklaneczkę burbona. - Za dziadka, który był byczym facetem – wzniósł toast. Alkohol był mocny i przyjemnie palił w gardło - Zechce pan spocząć przy kominku, panie Eagerbull? Pójdę sprawdzić czy w pana pokoju jest ciepło. Rozpaliłem w kominku dopiero niedawno. - Jasne. I tak chciałem jeszcze chwilę posiedzieć. Chętnie zaopiekuję się tą szklaneczką siedząc w tym fotelu i grzejąc nogi. - Proszę się czuć jak u siebie w domu Po kilku chwilach właściciel motelu pojawił się ponownie. Przeprosił za niewygody – pokój jeszcze się nie nagrzał – i zaproponował, że w ramach rekompensaty zaoferuje drinka. Jack, którego opanowało błogie lenistwo odparł, że nie mógłby sobie wyobrazić milszego oczekiwania. Po chwili na stoliku przed Jackiem zjawiła ...