1. Bos humana


    Data: 19.05.2023, Kategorie: Incest pastisz, BBW, Autor: Ravenheart

    ... że Steven już za chwilę przeżyje tak samo fantastyczny orgazm. Że jego córeczka połączy się z nim w dzikiej rozkoszy. Że pozwoli mu wypełnić się tak, jak on wypełnił Kate. I że Steven może ją pieprzyć, gdy tylko przyjdzie mu na to ochota. Jakże mu zazdrościł...
    
    Patrzył na nich, gdy zabierali się do dzieła. Ojciec i córka, kopulujący zawzięcie na podłodze obory. Zatraceni w miłosnym szale pożądania. Ruszający się unisono dla jednego celu. Przedłużenia gatunku. Spróbował się podnieść. Kate usłyszała jego ruch i odwróciła głowę w jego stronę. Ich spojrzenia zetknęły się na moment. A potem kobieta powoli, ociężałym ruchem obróciła się do niego, ukazując mu swój wielki tyłek. Ten gest był ciepły i matczyny, a jednocześnie jednoznacznie prowokujący. Zrozumiał go. To była zachęta. I obietnica. Poczuł, jak jego ciało znowu wypełnia energia, a członek nabiega krwią i prostuje się. Znowu poczuł się bykiem. Buhajem. Rozpłodowcem. Niezdarnie gramoląc się na czworaki zbliżył się do szerokiego zadu Kate. Tuż przed nim, jej wielki srom rozchylił się zapraszająco. W sąsiednim boksie Steven McCormick ochoczo zapładniał własną córkę.
    
    Tej nocy obie pary kopulowały jeszcze wielokrotnie.
    
    *
    
    Jakieś natrętne stukanie nie dawało mu spokoju. Wdzierało się poza zasłonę snu, wwiercało w czaszkę i przenikało do wszystkich komórek jego ciała
    
    - Panie Eagerbull – usłyszał stłumiony głos – Zamawiał pan budzenie... Już dziewiąta!
    
    Kto do niego mówił? Gdzie ...
    ... był? Nie bardzo potrafił się skupić. Nagle oprzytomniał. Droga... deszcz... motel... I whiskey wlewana w siebie w dużych ilościach. Zbyt dużych.
    
    - Cholera – zaklął w myśli – Zapomniałem zadzwonić do wydawcy. Skurwiel jak nic potrąci mi z pensji.
    
    Zerwał się na równe nogi.
    
    - Dziękuję, zaraz schodzę.
    
    Nie minęło pięć minut, jak był już na dole. Sympatycznie wyglądający recepcjonista uśmiechnął się do niego.
    
    - Zostanie pan na śniadaniu?
    
    - Niestety, nie mogę. I tak jestem już spóźniony.
    
    - Rozumiem. Dołożymy panu na drogę trochę kanapek.
    
    - Fantastycznie – rozpromienił się Jack – I niech pan dorzuci jedną albo dwie butelki wody. Łeb mi chyba odpadnie... Ile płacę?
    
    Recepcjonista uśmiechnął się.
    
    - Zapłacił pan wczoraj...
    
    - Coś podobnego – zdziwił się Jack – ta wasza lokalna whiskey jest cholernie mocna, bo nic nie pamiętam. Na pewno uregulowałem należność?
    
    - Tak, panie Eagerbull. Całkowicie.
    
    To opowiadanie strasznie długo przeleżało się w szufladzie. To stary pomysł - przyszedł mi do głowy, gdy robiłem porządki w pokoju i znalazłem zakurzoną książkę Grahama Mastertona. Ech, czytało się kiedyś, za młodych lat - z wypiekami na twarzach i bijącym sercem. To opowiadanie miało być rodzajem hołdu złożonego Mastertonowi i zabawą jego stylem (mam nadzieję, że chociaż trochę udało mi się oddać klimaty jego czytadełek). Tekst został po raz pierwszy opublikowany w serwisie Dobra Erotyka.
    
    Ravenheart
    
    i.ravenheart@gmail.com 
«12...11121314»