1. Mandat Anny


    Data: 31.05.2023, Kategorie: political fiction, policja, Zdrada Autor: latarnia_morska

    ... teściowa miała rację i... myliła się. Miała rację, bo Anna uwiodła Pawła, wyszła za niego dla pieniędzy, pozycji i prestiżu. Przywiązała się do niego przez te wszystkie lata, był w sumie dobrym człowiekiem. Myliła się, bo traktowała Annę jak pionka w grze, jak prostą dziewuchę ze wsi. Zapomniała, że pionek po przejściu całej planszy staje się królową...
    
    A Anna chciała być królową. Dlatego, czując, że wszystko co posiadała jest zagrożone, zagrała va banque. Zagrała i... udało się. Nie tylko utrzymała stan posiadania, ale osłabiła bardzo pozycję mamusi. Teraz Paweł będzie jeszcze bardziej do niej przywiązany. Może pora, aby namówiła męża i z jego pomocą zaczęła samodzielną karierę polityczną? Tak, to był chyba dobry pomysł.
    
    A poza tym... jej niesamowity, teraz już prawie legalny kochanek... Zwykły, niewiele znaczący policjant z dużym penisem... Cóż, gdyby ponownie spuścił się za przyzwoleniem Pawła w jej niezabezpieczoną cipkę w trakcie dni płodnych... Od dawna chciała mieć dziecko...
    
    "Zadzwonię do ciebie... Wkrótce..." - pomyślała usypiając.
    
    V. TELEFON.
    
    PONIEDZIAŁEK, GODZ. 10.00
    
    Dzwonek komórki na biurku rozbrzmiał donośnie. Siedząca z biurkiem starsza kobieta z niechęcią oderwała się od czytanego właśnie projektu rozporządzenia i spojrzała na wyświetlacz. Ujrzany numer sprawił, że szybo odebrała.
    
    - Słucham - rzuciła krótko.
    
    - Yyy... Dzień dobry pani minister - głos po drugiej stronie był wyraźnie zdenerwowany.
    
    - Co tam, panie komendancie?
    
    - ...
    ... Pani minister.... yyy.... ta sprawa.... o której rozmawialiśmy - w głosie rozmówcy słychać było zakłopotanie - Chciałem powiedzieć, że właśnie... jest już załatwiona...
    
    Kobieta zmarszczyła brwi.
    
    - Czy mam rozumieć, że chodzi panu... o moją synową?
    
    - Tak... yyy... dokładnie.
    
    - Dokładnie? Co to znaczy?
    
    - Te dowody, o których rozmawialiśmy... Udało się je zdobyć... Oczywiście kosztowało mnie to trochę pracy... poza godzinami służby...
    
    Twarz kobiety rozjaśniła się w uśmiechu.
    
    - Znakomicie, panie M. Dobrze się pan spisał. Gdzie i kiedy mógłby mi je pan dostarczyć?
    
    - Yyyy.... No cóż... proponuję może... Dziś po południu, powiedzmy o siedemnastej... Możemy spotkać się tuż za miastem, koło starego wiaduktu... wolałbym unikać miejsc publicznych. Sama pani rozumie.
    
    - Oczywiście, zatem o siedemnastej - kobieta spojrzała w swój kalendarz.
    
    Tak, miała trochę czasu pomiędzy 16.40, a 17.20. No cóż, nikt nie powinien nic podejrzewać.
    
    - Yyy... pani minister..?
    
    - Tak?
    
    - Wie pani... czy mogę liczyć... yyy... Ta sprawa była dość kosztowna, a potrzebuję...
    
    - Tak, jak się umówiliśmy. Dostanie pan do ręki to co obiecałam. Coś jeszcze?
    
    - Yyy... nie... to chyba wszystko, dziękuję...
    
    Poseł Dorota K. rozłączyła się. Rozparła się w fotelu z uśmiechem zadowolenia na twarzy. Miała ją, wreszcie rozwiąże problem rodzinny raz na zawsze.
    
    Nienawidziła Anny. Dziewczyna ze wsi, zupełnie nie pasująca do jej kochanego Pawełka. Kompletnie nie pasująca dla niego, ...
«12...222324...»