1. Pogrzebywacz (I). Pośmiertny sen


    Data: 16.06.2023, Kategorie: zombi, santa muerte, zakład pogrzebowy, nieznajomy, Autor: Man in black

    Pogoda przytłaczała. Było chłodno, szaro, z nieba siąpił deszcz, a zawierucha dawała się we znaki każdemu, kto ośmielił się wyjść z domu. Równie dobrze mogło świtać, jak zmierzchać. Wojtek obserwował świat przez przeszklone drzwi prowadzące do ogrodu, co rusz zaciągając się papierosem. Po szybie spływały krople deszczu. Jedne łączyły się ze sobą, inne wędrowały samotnie w dół, a wszystkie zniekształcały widok, czyniąc go surrealistycznym i przygnębiającym jak obrazy Beksińskiego. W ogrodzie tuje uginały się pod naporem chłodnego wiatru, przywodząc na myśl zgarbionych pokutników. Martwe liście pełzły po trawie niczym plugawe robactwo, idące na żer w jesienną pluchę. Dym z papierosa czynił krajobraz jeszcze mniej realnym. Wojtek odniósł wrażenie, że jego ciało nasiąka zimnem i wilgocią. Powoli zapadał w odrętwienie, bezwład, z którego wyrwał go dopiero dzwonek do drzwi.
    
    Widok przemokniętej kobiety zaskoczył go. Miała dwadzieścia sześć, może dwadzieścia osiem lat. Cienka kurtka nie zakrywała nawet bioder dziewczyny, a krótka spódniczka nie chroniła przed jesienną aurą. Krople deszczu spływały z ciemnych włosów, rzęs, nosa i podbródka. Wyglądała jak topielica, która wypełzła z zapomnianego przez Boga jeziora na brzeg. Drżała z zimna. Sine usta wykrzywiała w słabym, nerwowym uśmiechu. Patrząc na swojego gościa, poczuł się wyjątkowo suchy w czarnym garniturze, białej, odprasowanej jak spod igły koszuli i ciemnych mokasynach.
    
    – Słucham? – Zerknął na mokrą gazetę, którą ...
    ... ściskała w dłoni. Tuż obok nieznajomej stała nieduża walizka.
    
    – Ja w sprawie pracy. – Zamachała nieśmiało zwiniętym w rulon dziennikiem.
    
    – Nie ma pani parasola?
    
    Dziewczyna pokręciła przecząco głową, ale zrobiła to zbyt energicznie i kilka kropel spadło na marynarkę gospodarza.
    
    – O, przepraszam. – Wyciągnęła rękę, chcąc zetrzeć wodę, ale Wojtek zrobił krok w tył. – Ja tylko...
    
    Zawiesiła dłoń w powietrzu, po czym cofnęła ją, zbita z tropu reakcją mężczyzny. Wojtek ponownie zaczął odczuwać ziąb. Przemknęła mu przez głowę absurdalna myśl, że to dziewczyna jest źródłem chłodu, wilgoci, a nawet szarówki, która sączyła się zewsząd.
    
    – Nie jestem pewien, czy to praca właśnie dla pani.
    
    Wyjął chusteczkę higieniczną i przyłożył do kropli, pozwalając, żeby woda wsiąkła w papier. – Czytała pani ogłoszenie? – Spojrzał wymownie na trzymany przez nią dziennik, po czym zajął się kolejną kroplą.
    
    Już miała potwierdzić ruchem głowy, jednak w porę się zorientowała, że w ten sposób znów pochlapie rozmówcę. Uśmiechnęła się zadowolona, że nie powtórzyła tego samego błędu.
    
    – Czytałam, jednak bardzo potrzebuję pracy i mieszkania.
    
    Wojtek dostrzegł gęsią skórkę na jej nagich, drżących udach.
    
    – Rozumiem. – Przeniósł wzrok z dziewczyny na niebo.
    
    Posępne, apokaliptyczne niebo sprawiło, że poczuł nieprzyjemny chłód i nie była to jedynie autosugestia. Jesienny wiatr łasił się do niego niczym spragniony pieszczot kocur. W oczach rozmówczyni dostrzegł niemą prośbę graniczącą z ...
«1234...18»