Pogrzebywacz (I). Pośmiertny sen
Data: 16.06.2023,
Kategorie:
zombi,
santa muerte,
zakład pogrzebowy,
nieznajomy,
Autor: Man in black
... rozpaczą. W niezrozumiałym nawet dla siebie odruchu podał jej chusteczkę, jakby miała się osłonić skrawkiem miękkiego papieru przed deszczem. Chwilę ważył coś w myślach, po czym przepuścił ją w progu, zamykając drzwi na klucz.
– Niech pani zostawi tutaj walizkę, zdejmie buty i kurtkę. Nie chcę, żeby całe mieszkanie pływało w wodzie.
Wykonała posłusznie polecenie, kichając przy tym kilka razy.
– Żeby było jasne: to, że panią wpuściłem, nie oznacza, że mam dla pani etat. Po prostu dam pani możliwość ogrzania się i wysuszenia ubrań.
– Rozumiem, żadnych deklaracji. – Kiwnęła głową na znak zgody.
Przeszli korytarzem do łazienki. Dziewczyna rozejrzała się po nowoczesnym wnętrzu. Zwróciła uwagę na duże lustro zajmujące jedną trzecią ściany, ogromną wannę, szklaną umywalkę i kilka regałów z półkami, na których leżały przybory do higieny osobistej oraz równo poskładane ręczniki. Wojtek podał jej jeden z nich.
– Proszę wziąć gorącą kąpiel. Ubrania może pani rozwiesić na kaloryferze, powinny szybko wyschnąć.
Przyjęła ręcznik niepewnym chwytem.
– Po wszystkim wystarczy wrzucić go do kosza na brudne ubrania.
Podszedł do jednej z szafek, sięgnął po detergent i podał zaskoczonej kobiecie.
– Po kąpieli proszę umyć wannę tym. Mam tylko mydło w płynie. – Wskazał, gdzie stoi pojemnik z mydłem.
Przez chwilę przyglądali się sobie w zupełnej ciszy.
– Po wszystkim proszę założyć tamten szlafrok. Znajdzie mnie pani w salonie. – Zauważył bezradność w oczach ...
... gościa. – Jak pani wyjdzie z łazienki, proszę skręcić w prawo. Później korytarzem do końca i pierwsze drzwi po lewej stronie.
Zostawił ją samą z rozdziawionymi ustami, skołowaną zarówno hojnym gestem gospodarza, jak szczegółowymi instrukcjami, których udzielił. Dziewczyna nie była pewna, czy zapamiętała wszystkie polecenia.
Wojtek postawił na stole butelkę koniaku Camus XO. Potrzebował czegoś mocniejszego, poza tym uwielbiał aromat suszonych owoców i kwiatów. Włączył odtwarzacz CD i po chwili z głośników popłynęła muzyka Ennio Morricone On Earth as it is in Heaven. Uważał ten utwór za arcydzieło. Próbował się odprężyć, ale świadomość, że w jego łazience znajduje się kobieta, rozpraszała go. Obecność obcej osoby wprowadzała zamęt do porządku dnia.
Zapatrzył się w świat majaczący za przeszklonymi drzwiami, którymi latem wychodził przyrządzać grilla. Kontrast pomiędzy przytulnym wnętrzem domu a smętnym obrazem za szybą sprawił, że poczuł się, jakby oglądał film. Ponury spektakl wprowadził go w letarg, wywołał wrażenie, że świat kończy się dwa kroki za oknem, skrywając przed nim pustkę. Oddałby się swoim rozważaniom, gdyby nie to, że w wannie leżała teraz nieznajoma.
Po trzydziestu minutach usłyszał, jak dziewczyna otwiera drzwi łazienki. Odruchowo poprawił marynarkę i natychmiast skarcił się w myślach. Nie może zachowywać się jak nieopierzony młokos.
Kobieta weszła niepewnie i rozejrzała się po salonie. Urządzony był inaczej niż łazienka. Przywodził jej na myśl muzeum. ...