1. Księgarnia (I)


    Data: 24.06.2023, Kategorie: koleżanka, Zdrada miłość, śmierć, Autor: XXX_Lord

    ... wrażenie, że nie usłyszała mnie, ale po chwili zwraca na mnie swoje oczy i uśmiecha się lekko. Machinalnie, jakby zarażony jej wyrazem twarzy oddaję uśmiech i ruszam w kierunku wyjścia.
    
    Drogę powrotną do domu zajmują mi rozmyślania na temat czasów szkoły i wspominanie ludzi, z którymi wiąże się mnóstwo wspomnień. Z reguły przyjemnych, ale tak różowo zawsze nie było. Marta nie należała do mojej ekipy, choć na imprezy była zapraszana i bywała na nich – z reguły stała jakby nieco z boku, poza nawiasem i centrum uwagi. Może tak jej było wygodniej? Nie wiem. Niby przez cztery lata chodziliśmy do tej samej klasy, niby siedziała przede mną przez ten okres w ławce na większości lekcji, ale tak naprawdę nigdy nie poznałem jej na tyle, żeby powiedzieć o niej coś konkretnego. Wiem, że jest jedynaczką i mieszkała z ojcem, który rozwiódł się z matką kilka miesięcy po jej urodzeniu. Być może jej izolowanie się od towarzystwa wynikało z problemów finansowych, choć nie zauważyłem, by ubierała się w stare, podarte lub brudne ciuchy. Mimo, że nie były to markowe ubrania, zawsze potrafiła wrzucić na siebie coś schludnego i pasującego do niej. Nie kojarzę, żeby przyjaźniła się którąś z dziewczyn z klasy lub z klas równoległych.
    
    Tak, oceniając ją teraz z perspektywy kilkunastu lat, dochodzę do wniosku, że ta cicha i niepozorna dziewczyna wyrosła na piękną kobietę. Taką, za którą nie obejrzysz się na ulicy, nie eksponującą swoich walorów. Ale jeśli zostaniesz odkrywcą, jeśli dotrzesz do ...
    ... tego, co ukrywa w głębi siebie - zostaniesz nagrodzony. Takie mam względem niej odczucia, a rzadko mylę się oceniając płeć przeciwną.
    
    Jasna cholera, o czym ja w ogóle myślę? Przecież mam w domu dziewczynę. Ba, prawie narzeczoną, z którą jestem już trzy lata i zamierzam oświadczyć się jej w niedługim czasie! Marta to melodia przeszłości i niech tak zostanie.
    
    Koniec tematu.
    
    Do domu docieram przed dwudziestą i momentalnie pochłania mnie lektura pozycji, zakupionych godzinę wcześniej. Tak fascynująca i wciągająca, że nie orientuję się, kiedy mijają kolejne godziny i kwadrans przed północą kończę czytanie "Procesu Norymberskiego". Intrygująca książka, odsłaniająca kulisy osądzenia kilkudziesięciu zwyrodnialców, którzy w szczęśliwym dla siebie splocie okoliczności, dorwali się do władzy i spowodowali razem z niejakim Dżugaszwilim i kitajcami spod znaku Kwitnącej Wiśni armageddon na Ziemi, w czystej postaci. Z chęcią posiedziałbym jeszcze godzinę, dwie, ale jestem już tak padnięty, że oczy same mi się zamykają.
    
    Agnieszki w dalszym ciągu nie ma. Trudno, nie będę na nią czekał. Może wrócić rano, może i za godzinę.
    
    Wyłączam lampkę, stojącą na komodzie obok łóżka i zasypiam.
    
    Za jakiś czas, jak przez mgłę, słyszę stukot szpilek w przedpokoju, chwilę później szum nalewanej wody do wanny, a na koniec odgłosy pluskania i cichy śpiew. Tak, moja kobieta ma świetny głos, uwielbiam jej słuchać, to uczucie porównywalne ze zjedzeniem pysznych lodów, z obfitą polewą i bogatym ...
«1234...38»