Pani Wisłowska (I)
Data: 20.05.2019,
Kategorie:
nauczycielka,
BDSM
uczeń,
Autor: Sztywny
... bokiem. Zobaczył fałdki na brzuchu i zmarszczki na udach, ale te nawet odrobinę nie psuły cudownego widoku, wręcz go idealizowały. Wiedział, że stoi przed nim prawdziwa kobieta, a nie jakaś wychuchana modelka.
- Chciałbyś zobaczyć moją pupę?
- Tak! Zrobię wszystko!
- Naprawdę? Okradłbyś kogoś?
- Tak!
- Okłamał?
- Zawsze.
- Pobił? Wyśmiał? Sfilmował?
- Tak, tak, tak!
- Zabił?
Chciał machinalnie odrzec, ale poprzez niecierpliwość przebił się sens pytania. Zabić? Czy był w stanie zrobić coś takiego?
- Żartowałam. - Ponownie się roześmiała ciepłym, niskim głosem z domieszką pomrukiwania. - Twoje odpowiedzi spodobały mi się, więc możesz popatrzeć na moją pupę.
Odwróciła się powoli tyłem, zapierając o stolik. Zmieniała ciężar z jednej nogi na drugą, a masywne blade pośladki podnosiły się i opadały. Konrad zdusił krzyk, który chciał się wydostać na tak nieopisany widok. Ile razy fantazjował o rozkosznych krągłościach? Nie potrafił zliczyć kształtów, jakie nadawał tylnej części ciała pani Wisłowskiej i poczuł tylko wstyd, że wszystkie wizje nie były godne prawdzie. Oblizał spierzchnięte usta, ponownie chwytając się za krocze.
- Widzę, że nie potrafisz utrzymać rąk przy sobie. W takim razie użyj ich na mnie.
Konradowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Ręce wystrzeliły z zawrotną prędkością i zacisnęły się na miękkiej skórze. Ugniatał pośladki jak dziecko, które dostało w swoje ręce plastelinę - zachwycone konsystencją, a jednocześnie ...
... zagubione w nieskończonych możliwościach formowania materiału. Ściskał, ugniatał, rozdzielał, masował, szczypał, klepał, ale wszystko to była zasłona dymna przed prawdziwym pragnieniem. Nie mogąc dłużej się powstrzymywać, przywarł do cipki i zaciągnął się głęboko. Zapach nie przypominał niczego, co w życiu wąchał, odurzając go lepiej niż mocno zakrapiana alkoholem impreza. Polizał, z początku niepewny, zawstydzony, ale gdy nie usłyszał żadnego sprzeciwu, powtórzył żywiej i bezczelniej. Wciskał język, gdzie tylko potrafił, zlizywał każdą kroplę soku, całował jak spragniony wsysa wilgotny piasek na pustyni. Zatracił się we własnym spełnieniu.
- Dość. - Nie przerwał, może nie usłyszał, a może nie chciał. - Powiedziałam dość!
Zimny głos wprost zza szkolnego biurka wyrwał go z fantasmagorii. Półprzytomny patrzył na panią Wisłowską, nie wiedząc gdzie się znajduje i jaki jest dzień tygodnia. Gapił się zauroczony i milczał pijany od niewysłowionego szczęścia.
- Usiądź wygodnie, teraz ja trochę popracuję.
Posłusznie odchylił się i oparł o tapczan, opuszczając ręce, jakby te w końcu nie utrzymały niewidocznego ciężaru, który cały czas dzierżyły. Próbował wyrównać oddech, kiedy nauczycielka wsunęła się pomiędzy jego nogi. Jęknął głośno i boleśnie, gdy usiadła na nim. Penis nieprzyjemnie zapiekł, znalazłszy się w środku kobiety. Przez chwilę nic się nie działo, Konrad tylko patrzył na pośladki kochanki, nie dowierzając, że znalazł się w utęsknionej od tak dawna cipce.
Poruszyła ...