Sucze ziele (I)
Data: 04.10.2019,
Kategorie:
wakacje,
delikatnie,
Zdrada
Fantazja
czary,
Autor: Wyssane Historie
... zdradziłam ci tajemnicę swojej opalenizny. Na czym ty spędzasz czas? - zapytała, siadając do stolika.
Mendelejew przez chwilę zajmował się talerzem, jakby ważąc czy odpowiedzieć i co odpowiedzieć.
- W zasadzie przyjechałem tu nieprzypadkowo. Te okolice są wyjątkowe nie tylko pod względem rekreacyjnym. W lasach, starorzeczach i zagajnikach można znaleźć zioła i rośliny o niezwykłych właściwościach. Nie ma nawet nic niezwykłego w tym, że tu są, ale to, że występują wszystkie razem, jakby się umówiły.
- Niezwykłych właściwościach?
- Przeważnie dobroczynnych dla lokalnego ekosystemu. - zakłopotał się, zdając sobie sprawę, że rozmowa znów weszła na przyrodnicze tory - Jakie Cię interesują? Rozrywkowe?
- Mogą być.
- Pełno tu grzybów, niektóre z nich, po odpowiednim przygotowaniu podobno sprawiają, że rzeczywistość zmienia stan skupienia, zaczynasz widzieć pływające fraktale, a zmysły wyostrzają się. Chcesz, chętnie zabiorę Cię na grzyby.
Zaśmiała się, polując łyżką na jajko w szczawiowej.
- Jestem w takim wieku, że jestem chyba jednocześnie za młoda i za stara, żeby chodzić na grzyby. Chodzenie z nosem w mchach jeszcze mnie nie porywa, a ekscytacja po znalezieniu czegoś nie jest ta sama co kiedyś.
Ostatni raz była na grzybach kilkanaście lat temu, tuż po osiągnięciu pełnoletności. Wtedy też zaprosił ją chłopak. Poszła, licząc na wylegiwanie się w trawie, a spędziła parę godzin na plątaniu się w pajęczynach.
- Zresztą od rozrywki znacznie bardziej ...
... szukam zapomnienia.
Spojrzał na nią z zaciekawieniem. Odsłoniła się. Niepokój i złość przytępiły jej systemy obronne.
- Zapomnienia bez wyrzutów sumienia?
- Nie. Zapomnieć o wszystkim i narodzić się na nowo.
Te słowa były przełomem dla ich znajomości. Powiedziała mu więcej, niż się spodziewał i znacznie więcej niż chciała.
Przez chwilę mieszał łyżką w talerzu. Maria nie chciała zbywać ostatnich słów żartem, czekała na jego reakcję.
- Słyszałaś o kwiecie paproci?
- Na to, żeby pamiętać bajki jestem wystarczająco młoda. Paprocie nie kwitną. Małgosia szuka dla umierającego brata, czy kochanka, kwiatu, który nie istnieje.
Mężczyzna poprawił postawę, stając się jeszcze bardziej zasadniczy.
- Masz rację, ale kwiatem paproci początkowo nazywano lepki olej wytwarzany w okresie największego wzrostu przez pewien gatunek paprotnika. Nazywano kwiatem paproci, czasem suczym zielem.
- Suczym zielem? Taki tytuł bajki rzeczywiście mógłby utrudnić wydanie.
- Nazywali je tak, bo podawano je krowom, żeby się cieliły. Ale to tylko pozór dla pokoleń ludzi, którzy używali go na sobie i w innych celach.
- Skoro krowy się cieliły, to co robili po nim ludzie?
- Stawali się beztroscy. Wzmacniali doznania. Zapominali o tym, co im dolegało. Olejek wtarty w skórę i wdychany uwalnia synapsy od nagromadzonych impulsów i niezwykle wyostrza zmysły. W połączeniu z silnymi emocjami, radością czy podnieceniem, oczyszcza. Stres, bolesne przeżycia bledną.
Maria milczała, ...