-
Nie - Boska opowieść (II)
Data: 08.07.2023, Kategorie: piekło, perwersyjnie, Brutalny sex miłość, Fantazja Autor: Nazca
... aby nie budzić swoim wyglądem podejrzeń. Tak, aby móc wydobywać z tej hołoty istotne informacje... Skoro jego ciało było iluzją, wystarczyło więc dokonać pewnych korekt w tej iluzji, aby postronnym grzesznikom jawić się jako zupełnie inny demon. Oczy Belzebuba złowieszczo zabłysły. Skóra mu pojaśniała, przybielając ładny, białawy odcień. Rogi znikły mu z głowy, zastąpione przez burzę, lekko falujących czerwonych włosów. Tęczówki oczu przybrały brązową barwę, rysy twarzy znacznie złagodniały, usta nieco się zwęziły, a żółte zęby magicznym sposobem zaczęły razić swą śnieżną bielą. Przyjrzał się z uwagą swemu odbiciu w lustrze. Miał twarz ślicznej kobiety, tak bardzo się sobie podobał, że gdyby mógł, to dokonałby gwałtu na własnej osobie... I uznał Belzebub, że to było dobre. Spojrzał niżej. Owłosienie z torsu, zaczęło znikać. Mięśnie i zbędny tłuszcz także. Zamiast nich pojawiła się wypukłość, pierw po lewej stronie piersi, potem po prawej. Wypukłość rosła, przybierając ostatecznie postać dwóch, zabawnie sterczących na boki piersi. Złapał za nie i zaczął badać je dłońmi. Szybko doszedł do wniosku, że są za małe. Cycki ponownie zaczęły mu rosnąc. Pęczniały niczym balony, aż wreszcie dostojnie zaczęły wylewać się z jego dłoni. I uznał szatan, że takich cycków potrzebował! Zaśmiał się gromko sam do siebie. Teraz mógł zmniejszyć duże ręce, pozbyć się blizn, odchudzić długie nogi. Zerknął na kutasa. Był wielki, groteskowo żylasty i posiadał ozdobny ...
... kolczyk. Był też zbędny. Kutas począł niknąc w oczach. Zlewając się z ciałem, tworzył wzgórek łonowy - gładki i subtelny niczym u dziewicy. Nie ostał się ani najmniejszy włosek... Nikłe wargi sromowe ułożone były jakby płatki rajskiego kwiatu. I tylko kolczyk w łechtaczce mógł sugerować potencjalnym partnerom, że mają do czynienia z ostrą suką. Szatan był zadowolony, zmniejszył jeszcze swoją budzącą grozę posturę, do wymiarów bardziej typowych dla niewiast. I uznał Belzebub, że jest gotów zasięgnąć języka... Misterne wiązania na rękach i nogach pętały ruchy księcia Balberitha. Był niemal ubezwłasnowolniony. Twarz wtopioną miał w krocze Afrodyty. A jego język penetrował z zapałem cipkę kochanki. Wiercił się w niej, jakby od tego zależało jego dalsze istnienie. Piżmowy zapach łona kobiety doprowadzał do szału jego samego i ten sterczący organ między nogami, którego nazywał Przechujem. Przechuj, niczym osobna cząstka Balberitha żył własnym życiem i chociaż cipka Afrodyty wciąż pozostawała dla niego niedostępna, to jej zapach... Jej subtelna jędrność... Raz za razem doprowadzały organ do spuszczenia, znacząc stopy kochanki lepką mazią. Grzebiąc w szparze językiem, Balberith dziękował swej żałosnej naturze, że zdecydował się przyjąć pod swój dach, taką diablicę! Wręcz boginię! Takiej rozkoszy od dawien, dawna już nie zażywał... Afrodyta, naga i rozpalona, siedziała na kanapie. Wygodnie rozsunęła nogi, przyjmując między nie głowę Balberitha i świdrujący jej ...