Nie - Boska opowieść (II)
Data: 08.07.2023,
Kategorie:
piekło,
perwersyjnie,
Brutalny sex
miłość,
Fantazja
Autor: Nazca
... wyścielanego kośćmi poległych pałacu i jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odnalazłem się w rajskim zakątku. Prawdziwej oazie zieleni pośród morza szarości i surowości piekielnego krajobrazu.
To był ogród Adeli, naocznie uosabiający jej prawdziwą, nieskazitelną naturę. Urokliwość tego miejsca, potęgowało złoto - krwiste światło naszego piekielnego słońca, jądra Ziemi.
Rozejrzałem się dookoła, ale w mnogości barw wszelakich drzew, krzewów, kwiatów, wód, nie mogłem jej dostrzec. Nie widziałem jej, ale jakimś sposobem czułem, że ona gdzieś tam, pośród tych wszystkich roślin, była i czekała na mnie. Ponownie więc zaufałem intuicji i wstąpiłem na ścieżkę prowadzącą mnie ku Adeli... Mojej Adeli...
Otaczała mnie idylla. Śpiew ptaków, szum płynącej wody, moc kolorów, zapachów wprawiał mnie w relaksacyjny nastrój. Miejsce to tętniło życiem.
Skierowałem się do ławeczki obok kaskady, gdzie poprzednio rozmawiałem z Adelą. Choć od tej poprzedniej mojej wizyty minęło niewiele czasu, to ogród znacznie się zmienił. Rozkwitł jeszcze bardziej, dojrzał, jakimś sposobem upodabniając się do Edenu.
Wiedziałem, że wszystko to spowodowała dziewczyna siłą swej woli. Miała wspaniały, wręcz niebiański dar kreowania rzeczywistości.
Ponownie rozejrzałem się dookoła.
Nad rzeczką ujrzałem Adelę. Serce nagle mi przyspieszyło, a nogi jakby pode mną się ugięły. Miłość bywa trudniejsza nawet od walki. Walki z samym Szatanem we własnej, parszywej osobie...
Dziewczyna stała w ...
... oddali, tyłem do mnie. Urywała kawałki chleba i rzucała go stadku małych kaczuszek.
Zawołałem ją, a ona zaskoczona czyjąś obecnością, obejrzała się za siebie. Zobaczyła mnie, a jej twarz rozpromienił śliczny uśmiech. Wyciągnęła rękę przed siebie w moim kierunku.
— Szemchazaju! — zawołała.
Zapragnąłem jej dotknąć.
Idąc w kierunku, gdzie przebywała, pochyliłem się nad krzakiem białej róży i nie bacząc na ostre kolce, oderwałem jeden z kwiatów.
Podszedłem do Adeli. Odłożyłem hełm na ziemi i jedną ręką dotknąłem drobną, gładką dziewczęcą dłoń, drugą uświetniłem jej ciemnobrązowe włosy zerwanym kwiatem róży.
— Skaleczyłeś się — Adela zauważyła ślad na palcu po kolcach. Ujęła oburącz moją dłoń.
Z małej rany miast krwi, zabłysło światło.
— Pamiętaj, że jestem aniołem, wprawdzie upadłym, ale zawsze aniołem — pospieszyłem z wyjaśnieniem. — Nie narodziłem się z kobiecego łona, lecz ze światła. Zamiast krwi, w moich żyłach płynie światłość.
Dziewczyna nic nie mówiąc przejechała palcami po świetlistej ranie. A gdy odsunęła dłoń, skaleczenia już nie było.
— Adelo... Uzdrowiłaś mnie ... — rzekłem, wyciągając rękę ku jej twarzy. Juz się nie bałem. I ona też się nie bała. Pogładziłem śliczną buzię dziewczyny, a ona spojrzała mi w oczy swoim przenikliwym spojrzeniem.
— Aza, zmieniłeś się...
— Zmieniłem się. Zmieniłem dzięki tobie... — powiedziałem łagodnym tonem głosu. Moje palce delikatnie muskały jej policzki. — Uzdrowiłaś moją duszę, tak samo jak teraz ...