1. Nie - Boska opowieść (II)


    Data: 08.07.2023, Kategorie: piekło, perwersyjnie, Brutalny sex miłość, Fantazja Autor: Nazca

    ... Szemchazaj, który teraz cieszy się z mojego daru... Tak, dobrze słyszysz mój żołnierzu... Pomimo twojej nieskuteczności, ja twój Pan, postanowiłem cię wynagrodzić... Albowiem jestem przy całej szpetocie swej natury niezmiernie łaskawy! Ciesz się więc z połączenia z ukochaną...
    
    — To Belzebub, to on uratował mnie z wieczystej przepaści Tartaru — Isztar szeptała mi do ucha, podczas, gdy ja nie przestawałem jej całować. — To on zakończył moje tysiącletnie męki! To jemu zawdzięczamy, że znów jesteśmy razem...
    
    Oderwałem usta od ciała mojej słodkiej ukochanej. I doskoczyłem przed oblicze Szatana. Padłem na kolana przed jego potęgą i wspaniałością.
    
    — Dziękuję panie, dziękuję... Zarzekam się na wszystkie niegodziwości, że będę twą lewą ręką każącą wrogów!
    
    — Wiem Szemchazaju, wiem — Belzebub zaśmiał się gromko. — Bóg ci zabrał, ja oddałem. Więc już rozumiesz komu warto służyć? Kto tu jest wilkiem, a kto pasterzem dbającym o swoją trzodę?
    
    — Ty panie! Ty panie, jesteś pasterzem, który nas prowadzi! — odpowiedziałem swemu władcy.
    
    — W rzeczy samej Szemchazaju, w rzeczy samej... — odpowiedział usatysfakcjonowany odpowiedzią Belzebub. A zaraz potem dodał — teraz muszę zostawić was samych... Moja trzoda na mnie czeka...
    
    Władca much odwrócił się i skierował w stronę otwartej, przestronnej okiennicy. Wyszedł za nią i szedł dalej po powietrzu, zupełnie jakby stąpał jakąś niewidzialną ścieżką.
    
    Zatrzymał się na wysokości kilkunastu metrów. Pod sobą miał zgromadzony na ...
    ... obszernym placu wielki tłum pomazańców diabelnych. Byli tam też Ramiel i Tamiel, moi wierni stronnicy.
    
    Rozpoczął swą przemowę.
    
    Ja tymczasem zostałem sam w komnacie z Isztar. Moja ukochana podeszła do mnie i podniosła z kolan. Przytuliła się mocno, jakby obawiała się że znów zostaniemy rozłączeni.
    
    — Kochanie, tak wiele mam tobie do powiedzenia... — wyszeptałem.
    
    — Mamy całą wieczność Szemchazaju dla siebie! — usłyszałem w odpowiedzi. — Nikt nas już nie rozłączy...
    
    Nasze usta ponownie połączyły się w namiętnym pocałunku.
    
    Szatan Belzebub wygłaszał tłumowi długą przemowę. Mówił o zdrajcy, który spiskuje przeciwko niemu, jak i całemu piekłu. O zdrajcy, który atakuje jego podwładnych. I o szkodach jakie wyrządza swoją działalnością. W dłoniach władcy pojawiły się dwa kamienie, jako dowód ataku zdrajcy na księcia Balberitha.
    
    Szatan zakrył ręką twarz i łkał, lub udawał, w istocie podśmiewając się z całego tego wydarzenia. Płakał i łgał, mówiąc jaką to wielką stratę poniosło piekło, w wyniku zniszczenia pałacu księcia i odesłania Balberitha do Tartaru...
    
    — Tak bardzo brakuje mi naszego syna... — zwróciłem się do ukochanej.
    
    — Został nam tak szybko odebrany... — odpowiedziała Isztar. — Jednak wciąż możemy mieć wiele dzieci, synów i córek, które będą nas uszczęśliwiały!
    
    — Czy to możliwe? Czy tego pragniesz? Ponownie odkryć uroki macierzyństwa? Dać mi kolejnych synów i córki?
    
    — Tego pragnę Szemchazaju... — oznajmiła rwącym się głosem księżniczka i wysunęła się z ...