1. LATO U CIOCI KRYSI


    Data: 12.07.2023, Kategorie: Dojrzałe Autor: wojec

    ... zwykłej wersalki, więc abym mógł choćby zaczepić palcem ciotkę musiałbym wyciągnąć rękę i wyraźnie się przesunąć.
    
    - W co zagramy? – zapytałem, gdy ciotka wróciła z talią i plastikowym naczyniem pełnym żetonów.
    
    - Jak to, w co? W jedyną prawdziwą grę.
    
    Potrząsnąłem głową, bo nie miałem zielonego pojęcia, jaka gra w jej oczach jest tą jedyna i tą prawdziwą.
    
    - Poker! – oświadczyła uroczyście.
    
    - Poker? Przecież to tylko wymiana kart i porównywanie figur!
    
    Ignorancję, jaką wówczas przejawiłem była doskonale oddana przez jej minę.
    
    - Poker to tak naprawdę jedyna gra gdzie grasz przeciw człowiekowi. Nie grasz przeciw kartom, bo te mają w tej grze małe znaczenie. Poker to kwintesencja psychologii, matematyki, przebiegłości, cierpliwości i wielu, wielu innych czynników. Tu się liczą: taktyka, opanowanie, nerwy…
    
    Po takim wykładzie nie miałem najmniejszej ochoty wyrazić się lekceważąco na temat pokera. Ciotka podzieliła żetony, przypomniała mi kolejność figur i rozdała karty.
    
    Po wypiciu kolejnego piwa musiałem uznać bezwzględną wyższość ciotki. Za każdym razem, gdy przyszła mi karta ona pasowała, a zawsze, gdy bluffowałem ona podbijała, sprawdzała i oczywiście wygrywała. Naprawdę była dobra, a co gorsze za każdym rozdaniem jej rozbawienie było coraz większe, tak jak moja frustracja.
    
    - Przegrałem! – oświadczyłem, gdy na mojej kupce zostało raptem kilka żetonów. – Jak ty to robisz? Ograłaś mnie jak dzieciaka! Gdzie się tak nauczyłaś grać?
    
    - Och… – westchnęła ...
    ... ciotka.
    
    - Potrzebuję rewanżu! – oświadczyłem i zacząłem raz jeszcze rozdzielać żetony. U cioci Krzysi wywołało to kolejną fale śmiechu.
    
    - Oczywiście… ale musze ci zdradzić sekret – ciotki twarz jakby nieco spoważniała, ale oczy bawiły się jeszcze lepiej – miałam lekką pomoc…
    
    - Oszukiwałaś!
    
    - Trochę.
    
    - Och ty…
    
    Rzuciłem się na ciotkę nie wiedząc sam jak ją ukarać. Ona za to zaczęła się jeszcze mocniej śmiać i złożyła się w kłębek na kanapie. Nie wiedząc, co zrobić zacząłem ją zwyczajnie łaskotać. Tak jak robią to małe dzieci w przypływie emocji i dobrej zabawy.
    
    Ciotka zaczęła reagować rzucaniem się i duszącym śmiechem. Przygniotłem ją częścią swego ciała, podczas gdy ręce szukały dojść do pachy. Co chwile udawała mi się ta sztuka, bo energicznie podskakiwała i zmieniała pozycję, cały czas śmiejąc się. W trakcie tej zabawy kilkukrotnie zahaczyłem o jej pierś, ale najwidoczniej nie miała nic przeciw temu, bo jedyne, co słyszałem to ciągły duszący śmiech.
    
    - Przestań! – dyszała – Nie łachocz, bo się uduszę.
    
    - Nic z tego.
    
    Moje ręce coraz lepiej sobie radziły z obroną ciotki, a ja postanowiłem sprawdzić gdzie jeszcze ciocia ma wrażliwą skórę. Sięgając pod pachę złapałem za pierś, reakcja się nie zmieniła. Zrobiłem tak kilka razy, przy czym chwile, jakie pozostawiałem przy jej piersiach były coraz częstsze i coraz dłuższe.
    
    - Przepraszam… już wystarczy.
    
    Ciotka miała już ciężki oddech i wyraźnie opadała z sił. Położyła się na brzuchu, a ja siadłem na ...
«12...567...34»