Życie lubi zaskakiwać (VI) - Cisza…
Data: 27.07.2023,
Kategorie:
para,
Masturbacja
rodzina,
Autor: CichyPisarz
... swoje nieprzynoszące skutku uwodzicielskie zabiegi. Czasami po jej domu echo niosło właśnie tego typu krótkie i ze wściekłością wypowiedziane pytania, jakby te były krzykami rozpaczy.
Nie rozumiała tego, ale też nie potrafiła tego kontrolować. Często wieczorami napadał ją zazwyczaj obcy jej stan melancholii i tęsknoty za bliskimi. Wtedy włączała głośną bluesową muzykę, napełniała lampkę winem i snuła się po swoim luksusowym domu. Często stawała przed ogromnym lustrem i patrzyła, jak tańczy. Zmysłowo poruszała biodrami, a odwaga przybywała z każdym upitym łykiem wina. Samotny taniec pozwalał jej odreagować i znaleźć cień pocieszenia. Już stało się zwyczajem, że w trakcie spokojnego tańca, powoli pozbywała się ubrań, by znowu stać przed lustrem i podziwiać swoje perfekcyjne ciało. To pozwalało jej poczuć się lepiej. Widząc swoje piękne kształty, czuła dumę i satysfakcję, które przysłaniały inne życiowe problemy. Jej egoizm, zmieszany z narcyzmem i próżnością, tworzył wyjątkową mieszankę. Nie wybuchową, ale zmieniającą ją w nowoczesną niezależną kobietę.
Stała tak i pląsała, a patrząc sobie prosto w oczy, szukała dla siebie dalszej drogi na przyszłość.
A później w zależności od nastroju, pieściła się ręką, czasem szła po erotyczne gadżety i pławiła się w rozkoszy do utraty tchu, często bezwstydnie i perwersyjnie – tak jak lubiła. Brakowało tylko dreszczyku emocji.
Od kilku tygodni zabawiała się jakby na złość Włodiemu i zawsze szczytowała z myślą o nim. Nie mogła ...
... przed tym uciec. Zrozumiała, że myśli o nim obsesyjnie. To jak okazywał Mai czułość, jak o nią dbał, jak na nią z czcią patrzył i z szacunkiem dotykał, to że ją kochał, doprowadzało ja do niepohamowanej burzy zazdrości, która z łatwością zmiatała głębsze i naturalne uczucia matczynej miłości. Chciałaby poczuć chociaż cień tego ciepła i uczuć, którymi mężczyzna obdarzał jej córkę. Tak go sklonować – myślała.
Dziś stała przed zwierciadłem z wyciągniętymi z kieszeni stanika piersiami, które lekko się poruszały od rytmicznych ruchów jej zanurzonej w czarnych koronkowych majteczkach dłoni. Zdjęła je z siebie, bo chciała czegoś więcej. Oczywiście, że w odbiciach swoich płonących oczu, widziała te Włodiego. Dla niego się obnażała. To niby on stał przed nią i ją zachęcał do pójścia na całość.
Teraz bezwstydnie siedziała na podłodze z szeroko rozwartymi udami i palcami trącającymi wargi sromowe niczym klawisze fortepianu. Przez chwilę czuła się młodo, nawet jak świntusząca nastolatka, kiedy rodziców nie ma w domu, a hormony zmieniały ją w niegrzeczną dziewczynkę. Przez chwilę czuła też, że jest… Mają, a penetrujące ją palce to członek Włodiego. Jęczała i mruczała, tym razem ckliwie i erotycznie. Dziś odgoniła perwersyjne zachcianki, jak natrętnego bachora, bo nie tego teraz potrzebowała. Na pstryknięcie palców miałaby męskie towarzystwo, ale żaden kochanek nie dałby jej tego, czego szukała. Dziś chciała czułości i namiętności Włodka, które on bez wątpienia dawał jej córce. Jej też ...