Życie lubi zaskakiwać (VI) - Cisza…
Data: 27.07.2023,
Kategorie:
para,
Masturbacja
rodzina,
Autor: CichyPisarz
... jednostajnie przyspieszającym oddaliła się od starego zielonego fiata.
Spojrzała na wyświetlacz i uśmiechnęła się diabolicznie, po chwili wyraz twarzy wyraźnie złagodniał. Wytarła dłonie w śnieżnobiałą kuchenną ścierkę i odeszła od przyrządzanej przekąski. Inna kobieta, będąc w podobnej sytuacji, czułaby zdenerwowanie i pewnie drżały by jej dłonie, ale ona była inna. Odebrała telefon jakby od niechcenia. Cwaniacki uśmieszek nie znikał z jej ust, dobrze, że on tego nie widział. Nie było z jej strony wesołego: “Halo? Cześć”, ona zaczęła inaczej.
- No wreszcie – powiedziała obojętnie, ale zaczepnie zarazem, i jakby z przyganą, że tyle musiała czekać.
- Dzień… Cześć – przywitał się niepewnie i nagle zamilknął. Nerwy go sparaliżowały. Raz w życiu rozmawiał z ciotką Anną przez telefon, kiedy Mai rozładował się telefon, a ciocia zadzwoniła wtedy do niego. W sumie poza ostatnim niedawnym pobytem u niej, jeśli kiedyś prowadził z nią jakieś rozmowy, miało to miejsce w łóżku, lub w warunkach zaraz przed, lub po seksie.
- Cześć i… – prowokowała go do kontynuowania. – Ty dzwonisz – przypomniała mu grzecznie, wręcz czarująco. Chciała usłyszeć, z czym do niej dzwoni. Nadal pamiętała ostatni gorący wieczór z Włodim, co z tego, że tylko z wyimaginowanym. Odczucia miała za to niezwykle realne, a efekt późniejszych refleksji i niewypowiedzianych zaskakujących wniosków czuła do dziś. Naprawdę chciała być łagodna i szczerze przyjazna.
Nie spodziewała się tego. Zawsze był taki ...
... poprawny, że ją zaskoczył bezpośredniością i przejściem do meritum sprawy. Mówił, jakby był wszystkiego pewny i ją przejrzał.
- Dlaczego to robisz? Wiesz, że ją ranisz – stwierdził. – To przecież twoja córka – zabrzmiał słodko, a ton głosu zamienił się jakby w leczniczy balsam na podrażnienie.
Miała ochotę zaprzeczać i grać cwaną, udawać, że nie ma pojęcia, o co mu chodzi. Mogłaby. Mogłaby, bo już znajdowała słowa, które by właściwie zabrzmiały i każdy inteligentny człowiek przyznałby jej rację, że z jej zachowania nie wynika celowość działania i jakiś plan. Ale nie chciała obrażać siebie i jego, swojej i jego inteligencji. Oni jedyni byli wtajemniczeni i doskonale byli zorientowani w sprawie, nie wymagało to zbędnych podchodów.
- Tak ci na niej zależy? – rzuciła fałszywie zdziwiona.
Czuł, że Anna uderzy za chwilę mocniej, że to słyszane w głosie ciotki ciepło, jest zdradliwe. Zaraz uderzy z wysokiego C – był tego pewien. On już czuł zbliżającą się falę niszczycielskiego podmuchu słów, które jeszcze nie zostały wypowiedziane.
- Tak, bardzo, jak na nikim innym na świecie – potwierdził bez zastanowienia i z przejęciem, z premedytacją, jakby nieświadomie wbijał też szpilę Annie ostatnim swoim stwierdzeniem. Był pewny, że właśnie odbezpieczył granat.
- A wie, o twojej przeszłości? Tej ze mną? – zaśmiała się poirytowana. – Też mi prawdziwa niby czysta miłość. Z brudnymi tajemnicami – burknęła. – Dlaczego jej nie powiesz?
- Przecież wiesz – zamilkł zawstydzony.
- ...