Przypadki Violetty przez v i dwa…
Data: 30.07.2023,
Kategorie:
teściowa,
Romantyczne
wesele,
żartobliwie,
Autor: CichyPisarz
Piękna dojrzała kobieta o kasztanowych włosach stała w pokoju dziennym przy komodzie, na której stały zdjęcia rodzinne i wciąż w niedowierzaniu kręciła głową. Przestawiała ramki, ale jakby nieświadomie. Robiła tak, by zająć czymś dłonie. Brakowało jej słów, czuła się dotknięta. Nawet pochylone ku niej żonkile, znajdujące się w szklanym stylowym wazonie, nie potrafiły zniwelować kłębiącego się w niej rozczarowania tą niemiłą sytuacją. Fale niezadowolenia wzbierały w niej i wysyłane były ku skalnym brzegom, o które miały się rozbić, dając cień ulgi, ale początkowo tylko w jej wewnętrznym świecie. To było dla niej okropne. To było dla niej poniżające. To było niepojęte. Nie mogła tego dalej znosić sama. Wybuchła. Silna fala złości miała za chwilę uderzyć o jej życiową opokę - męża.
- Ale
! Jak mogli!? - warknęła wkurzona kobieta, detonując całą zgromadzoną złość.
- Co tam się stało Cukiereczku? - pytał przesadnie ciepłym tonem oderwany od telewizora, jak zawsze elegancko ubrany Waldek.
- No jak mogli!? - wzburzyła się.
- Jak się złościsz, robią ci się takie śliczne dołeczki - uśmiechnął się. - A mi wtedy - spojrzał uwodzicielsko w dół - tam, robi się wręcz odwrotnie. Górka rośnie - puścił oczko, bo to był tylko żart.
- Ty nicponiu! - wkurzyła się jeszcze bardziej. - Nawet mi się o tym teraz nie chce myśleć - mówiła niczym rozkapryszona dziewczynka. Z drugiej strony wiedziała, że on tylko tak mówi, nic mu nie rosło. Sprawdzała już wielokrotnie.
- No co się ...
... stało Rybko? Powiedz - zmienił ton głosu z zabawnego na czuły.
- Sam zobacz. No, proszę. I co? Miło by ci było? - podała mu kopertę z zaproszeniem na wesele z miną obrażonej dziewczynki.
- Żabeeeczko - współczuł jej jak po stracie kogoś ważnego. Przytulił ją i pogładził po włosach.
Nie pierwszy raz miał do czynienia z podobnym przypadkiem. Odkąd pamiętał, żona była na to uczulona, wręcz przeczulona.
- Ale żeby własna rodzina? - Nie potrafiła pojąć nietaktu. - Kiedy świat wreszcie zrozumie, że moje imię Violetta, pisze się przez v i dwa t?
Salon urządzony był w eklektycznym stylu i przypominał bardziej jakąś klinikę, lub ekskluzywny salon kosmetyczny niż pokój dzienny. Violetta przez v i dwa t miała bzika na punkcie porządków i... niepotrzebnych bibelotów, dla niej jednak niezbędnych, by czuć się w pomieszczeniu dobrze. Przeróżne ramki ze zdjęciami, kilka porozstawianych w różnych miejscach kolorowych zapachowych świec, wazoniki, patera, wypełniona rodową porcelaną witryna. Wszystkie drobiazgi, drobiazdżeczki i przydasie - zbieracze kurzu, były dla niej czymś istotnym w życiu. A najbardziej ceniła sobie ekskluzywną porcelanową figurkę baletnicy, której brakowało części stopy. Jednak dla koneserki ważniejsze były podpis rzeźbiarza i znak fabryki, na które zawsze zwracała uwagę gościom, którzy przyglądali się jej zbiorom. "To Principe. Włoska firma. To Luciano Cazzola" - mówiła dumnie, a goście udawali porażonych tą informacją, jakby figurkę wyrzeźbił sam Michał ...