Gorzka czekolada
Data: 08.10.2019,
Kategorie:
afryka,
Brutalny sex
egzotyka,
czarna,
Autor: Nazca
... żreć, chlać i pieprzyć się.
To ich całe życie, ale nie moje. Opuszczam ten pozbawiony nadziei kraj i emigruję do USA!
Pogrążam się w myślach i nawet nie zauważam kiedy mija cały dzień. Robi się ciemno a ja nie wiem gdzie jestem. Którędy do portu? Postanawiam się zapytać jakiegoś z termitów o drogę.
- Przepraszam, którędy do portu? - pytam się grzecznie dwójki młodocianych osobników.
- Cizia zabłądziła? - odpowiada jeden z nich - po chuja idziesz do portu? Tu się lepiej zabawisz z nami!
Atmosfera nagle robi się jakaś gęsta. Drugi z samców łapie mnie za piersi i zaczyna obmacywać.
No tak, byłam głupia spodziewając się czegoś innego ze strony termitów.
Żarcie - chlanie - pieprzenie. To sens ich życia.
Ze strachu czuję jak serce próbuje wyskoczyć mi z gardła. Teraz drugi z osobników zaczyna mnie obmacywać. Tego to już za wiele, próbuję się wyrwać , ale mnie przytrzymują i nie daję rady.
Sytuacja wygląda na beznadziejną, gdy nagle jakiś głos rozsądku dobiega mych uszu.
- Wypierdalać od niej! - najwidoczniej ktoś postanowił stanąć w obronie mojego honoru.
Termity przestają mnie obmacywać, spoglądają na tego trzeciego mężczyznę i uciekają w popłochu. Jakie to typowe dla ich rodzaju!
Teraz moim oczom ukazuje się przystojny młodzieniec z głową ogoloną na zero. Trzyma nóż w ręce, ale po chwili chowa go za paskiem w spodniach.
- Leo - przedstawia się mój wybawiciel, następnie pyta się - co taka ślicznotka jak ty robi w miejscu takim jak ...
... to?
Opowiadam mu wszystko co mi się przytrafiło, a on słucha ze zrozumieniem. Dom, mama, Taofeek, port, USA, ludzkie termity. Kiwa głową, radzi bym wróciła do domu i była silna, dla swoich sióstr i swojego brata. I ze względu na pamięć mamy.
Uświadamiam sobie, że byłam samolubna zapominając o jej poświęceniu dla nas, przeżyła śmierć męża, zbiorowy gwałt, ciężko pracowała, co noc pokładała się obok wstrętnego hipopotama. Pomimo tego, nie straciła nigdy pogody ducha.
Leo odprowadza mnie do domu, opowiadając przy tym o swoim życiu. Jest sierotą, wychowaną na ulicy, nauczoną od najmłodszych lat polegać tylko na sobie. Pytam go z czego żyje, a on się śmieje.
Mówi, że zabiera bogatym a daje biednym(gdzieś już chyba o tym słyszałam). Sobie zostawia tylko 20 procent.
Wspaniały mężczyzna, jeden prawdziwy spośród miliona termitów. Żegna mnie przed domem, zapewniając, że się jeszcze spotkamy.
Tak więc wracam do domu, będę zapierdalać na targu, harować w domu przy dzieciach, a od czasu do czasu, będę dawała podupczyć Taofeekowi.
Ale tylko do momentu, aż przejmę stery na statku nazwanym Moje Życie.
Siedzę przy barze i wyglądam ładnie. Podobno to wystarczy. Zamówiłam drinka, ale kosztował on tyle, że na następnego nie będzie mnie stać. Tkwię więc nad jedną szklanką od godziny jak głupia pizda i czekam aż ktoś wyrwie mnie z objęć samotności. Przy stoliku obok okna jest trójka białych, dwóch mężczyzn i kobieta. Są przystojni, fajnie byłoby gdyby jeden z mężczyzn szukał ...