Pasierbica, czyli nadal nic nie jest…
Data: 20.08.2023,
Kategorie:
Incest
kazirodztwo,
Lesbijki
rodzina,
wulgaryzmy,
Autor: Agnessa Novvak
... pastelowofioletowej kartki, na której napisano wyznanie, o którego istnieniu przenigdy i pod absolutnie żadnym pozorem nie powinnam była wiedzieć.
Mieszanka kotłujących się wściekle, uderzających do głowy hormonów, nieokiełznanego żaru pomiędzy nogami, obtartego niemalże do żywego nosa i piekących, ledwo widzących oczu, okazała się zabójcza. Prawie dosłownie, bo dopiero gwałtowne, obezwładniające kłucie pod lewą piersią, blokujące oddech i skręcające ciało w groteskowy precel, zmusiło mnie do opanowania emocji. A mówili lekarze, że… ciszej tam, wsiowe konowały!
Jagoda nie mówiła nic. Siedziała tylko, podpierając się rękoma pod brodą i wpatrując we mnie ogromnymi, urzekająco pięknymi oczyma o tęczówkach barwy wypolerowanego mahoniu. Milczała nawet wówczas, gdy nie tylko przyznałam się do lektury jej skrytych zapisków, ale i tego, co zrobiłam w ich trakcie. Nie doczekałam się w zamian mowy oskarżycielskiej czy odpłacenia przepięknym, czerwonym odciskiem wściekłej dłoni na policzku, za nadobne. Ani przeciwnie – deklaracji, że wszystko będzie dobrze i od teraz między nami zapanuje idealna, niezmącona niczym harmonia.
W zamian odetchnęła głębiej, spojrzała na mnie ze współczuciem – a może tylko żałosnym politowaniem – wzięła ostrożnie za rękę i powiedziała nadspodziewanie opanowanym głosem:
– Jesteś zmęczona, mamo. Chodź się położyć. Zostanę przy tobie, jeśli chcesz.
Mogłam sobie myśleć, co tylko chciałam, ale nieprzerywane niczym, czułe wylegiwanie się w objęciach ...
... ukochanego dziecka było jednym z najcudowniejszych stanów, jakich doświadczyłam w życiu. Gdybym oczywiście była w stanie się nim w pełni nacieszyć, a nie po raz kolejny roztrząsać, jaka ze mnie zła, wyrodna, a może nawet i zboczona matka? Przysypiałam na chwilę, by znów zrywać się nerwowo, za każdym kolejnym razem bardziej rozbita, niż poprzednio.
Ostatnie przebudzenie przepełniło kielich mego ostatecznego i nieodwołalnego upadku. Nie miałam już ani siły, ani ochoty dłużej się powstrzymywać. Niech się dzieje, co chce! Najwyżej przyjdzie mi zapłacić najwyższą cenę za zwyrodniałe żądze!
Odwróciłam się, kładąc bokiem do Jagody, spoglądającej na mnie z ukosa, i rozkazałam:
– Rozbieraj się. Do naga. Tutaj. Teraz.
Nie miałam pojęcia, w jakim właściwie celu wypowiedziałam te słowa, skoro i tak, nie czekając na reakcję, dosłownie zdarłam z niej ubranie: schodzoną podkoszulkę, najzwyklejszy biustonosz z sieciówki i pospolite, absolutnie nieseksowne, bawełniane majtki. Pachnące intensywnie całym dniem spędzonym w szkole, podniecające mnie do szaleństwa, dziewczęco niewinne majteczki.
Złapałam Jagodę za uda i przyciągnęłam do siebie zaborczo, jakby była mą wyłączną własnością. Z miejsca wpiłam się oszalałymi wargami w jej spłoszoną intymność, umykającą panicznie przed natarczywym, zaślinionym dotykiem. Delikatną, jedwabiście wręcz gładziutką, ozdobioną malutkimi, skrytymi cnotliwie płatkami. Wtargnęłam pomiędzy nie bezczelnie napastliwym językiem, pragnąc jak najszybciej ...