1. Technologia zmartwychwstania (I)


    Data: 03.09.2023, Kategorie: Romantyczne poliamoria, science-fiction, astrofizyka, kosmologia, Autor: XeeleeFirst

    ... Rzymie, na konferencji Wiliama Gibsona, pisarza science-fiction. Pamiętam, jak siedzieliśmy w kafejce blisko kościoła św. Michała, który jak wiadomo, był przed wiekami pałacem Cesarza Hadriana. Gibson był w towarzystwie ładnej i bystrej dziewczyny, wysokiej szatynki, która miała na imię Brenda. To ona, po większej ilości białego wina zaczęła go przekonywać. Słuchaj Wiliam, on ma rację, napisz nową powieść o statku kosmicznym TCP albo nie! Czekaj! Napisz powieść o sieci
    
    komputerów, które rozmawiają między sobą. Wiesz mam już tytuł. Powieść powinna się nazywać „The Matrix”. Wiliam wrzasnął wtedy: Brenda! Nie dosyć, że każesz mi pisać, powieść o komputerach, to jeszcze na dodatek narzucasz mi tytuł nieistniejącej, ale jakby nie było mojej powieści!
    
    Pamiętam, że dziewczyna nachyliła się wtedy nad stolikiem kawiarnianym. Wywróciła wtedy kieliszek, który spadł z trzaskiem na marmurową posadzkę kawiarni. Podleciał kelner. Stanął i wybałuszył oczy, gdyż dziewczyna usiadła naprzeciwko chłopaka, wsunęła mu swoje udo między jego nogi i lizała go po szyi, szepcząc mu od czasu do czasu coś do ucha. Widziałem, jak zmarszczki na twarzy Wiliama pomału rozprostowywały się, a twarz rozjaśniła się. Wiliam powiedział w końcu na głos do kelnera, niech Pan idzie do diabła, napiszę przecież tą powieść, ale zatytułuję ją „Neuromancer”
    
    Bardzo się ucieszyłem, gdy po latach, w 1990 roku, moja znajoma przysłała mi książkę niejakiego Johna S. Quartermana
    
    pod tytułem „The Matrix. Computer ...
    ... Networks And Conferencing Systems Worldwide”
    
    Autor we wstępie do książki napisał, że inspirację do napisania tego trudnego podręcznika technicznego zaczerpnął z powieści science-fiction Wiliama Gibsona zatytułowanej „Neuromancer”. Przyznał się on we wstępie do książki, że od autorów science-fiction pochodzi pomysł, aby „rozkawałkować” każdy komunikat i wysyłać go, w częściach, różnymi drogami, ale z jednolitym nagłówkiem, który powoduje zbieganie tych części do adresata. W ten sposób Internet miał się stać odporny na wybuchy bomb atomowych.
    
    Trzymając dość mocno kierownicę, ręce mi jednak nagle tak zadrżały, iż mój mały samochód mocno zarzucił. Mijałem kolejną ‘planszetę’, tak zwany „billboard”. Owa obrazkowa reklama napoju „PRINCE” obwieszczała o „innej rzeczywistości”. Widziałem już wcześniej ‘planszety’ tej firmy pod hasłem „Inna rzeczywistość”. Marketing firmy działa sprawnie. Przez most wiszący nad przepaścią przechodziły słonie. Na innym plakacie ktoś przechodził po linach na szczyt wiszącej skały…
    
    Tym razem obrazek wprawił mnie jednak w zdumienie. Na ‘planszecie’, na drugim planie widoczna była twarz dziewczyny. Na pierwszym planie widniała czupryna faceta, który się do niej przytulał. Dziewczyna była w ekstazie, miała rozchylone usta, oczy miała przymknięte. Była piękna. Na twarzy miała czarną maskę, taką jaką nosiło się na erotycznych przyjęciach w Paryżu, w czasach Guy de Maupassanta, na przyjęciach tak erotycznych, że lepiej było nosić maskę. Nie to było jednak ...
«1...345...16»