Akcja-reakcja (I)
Data: 05.09.2023,
Kategorie:
studentka,
zaliczenie,
chemia,
BDSM
bez penetracji,
Autor: Violin
... piersiami, na łączeniu miseczek znajdowała się malutka kokardka. Może i dziewczyna była trochę przysadzista, ale przy tym jej ciałko było bardzo apetyczne. Taka typowa klepsydra o szerokich biodrach i zarysowanych ramionach połączonych wcięciem talii. Gdy leżała tak na stole, wypięta w moim kierunku, widziałem część pośladków. Efekt psuła jedynie zaokrąglona linia kręgosłupa. Jakby ze strachu chciała się zwinąć w kłębek, a koci grzbiet mógł pomóc uciec jej przed tym, co dla niej szykowałem. Uda miała masywne, ale sprężyste. Gdy była w ten sposób ułożona na tyłach ud widziałem zarys mięśni co zaimponowało mi diabelnie. Nie zmienia to jednak faktu, że te uda, które miałem ochotę rozchylić dygotały.
Biedactwo.
Dłonią dotknąłem dolnej części odcinka piersiowego. Monika zareagowała jakby została porażona prądem i mocno wygięła się w tym miejscu chcąc uniknąć mojego dotyku. Tym samym wypięła mocno swoją pupę w moim kierunku.
Gdy nieco się uspokoiła zwolniłem uścisk. Monika pozostała dokładnie w takiej pozycji w jakiej ją ułożyłem. Oceniłem ją nieco z profilu. Była teraz prześlicznie wyeksponowana. Odwróciła do mnie swoją buzię. Była przerażona całym zajściem i patrzyła na mnie bardzo niepewnie. W tym czasie podwinąłem rękawy swojego fartucha odsłaniając jej oczom fragmenty tatuażu na przedramionach, który rozpoczynał się kilka centymetrów powyżej nadgarstka, a kończył się na plecach. Spodziewałem się każdej reakcji. A ona po prostu otworzyła szerzej oczy.
- ...
... Bardzo zaskoczona...? – zapytałem patrząc na nią badawczo. Zbladła.
- Myślałam, że uczelnia nie toleruje tatuaży. – powiedziała niemal szepcząc.
- W laboratorium fartuch jest moim uniformem, więc nikomu nie rzuca się to w oczy. Od pewnego progu kariery naukowej wolno więcej niż szaremu studentowi. – mruknąłem od niechcenia i zniknąłem z jej pola widzenia stając za jej biodrami. Westchnąłem znacząco patrząc na jędrny, okrągły, pełny tyłek. Przypomniała mi się moja żona jeszcze sprzed czasów ciąży. I to co razem wtedy robiliśmy też mi się przypomniało. Nie to żeby moja żona się jakoś zapuściła po ciąży. Wręcz przeciwnie. Po tym jak urodził się Antoś twardo wzięła się za siebie. Chodakowskie, Lewandowskie... To wszystko poszło w ruch. Sęk w tym, że pół kobiety zniknęło mi w oczach. Z rozmiaru 38 do rozmiaru... 0. Po piersiach został w zasadzie nadmiar skóry i wspomnienia, a rżnąc od tyłu muszę uważać, żeby sobie o kości chuja nie utrącić. Głodzenie się nie jest fajne, ale nie mam co tłumaczyć, bo już raz mało nie wylądowałem na bruku. Do tego, gdy próbowałem zainicjować spontaniczny seks matka mojego dziecka wiecznie mnie odpychała stawiając moją latorośl na pierwszym miejscu. Jak to mówił dziekan: „Żona się starzeje, a studentki czwartego roku – nigdy”. Uśmiechnąłem się pod nosem rozbawiony trafnością tej refleksji.
W tej chwili miałem przed sobą kawałek tyłka, z którym chętnie bym pogrzeszył. Poczułem przyjemne ciepło kumulujące się między udami.
- Proszę mi ...