Serbski film. Reportaż (I)
Data: 12.10.2019,
Kategorie:
nieletni,
Brutalny sex
reportaż,
wojna,
Autor: Ravenheart
*
Boeing 737 jest samolotem demokratycznym. Latają nim wszyscy: europejscy oficjele, biznesmeni, globtroterzy i niedzielni turyści. Te poczciwe, zapracowane maszyny bezustannie kreślą podniebne drogi nad Europą, Afryką, Azją i obu Amerykami. Wykorzystuje je wiele linii lotniczych na świecie, więc 737 można spotkać na wielu połączeniach krajowych i międzynarodowych. Ten, którym właśnie lecę, należy do Lufthansy. Wszystko jest w nim przepełnione spokojnym, niemieckim
– od eleganckich, złotowłosych stewardes po gustownie podane menu w postaci kolorowej książeczki. Ja jednak nie decyduję się na posiłek. Moje myśli krążą wokół półmilionowego, liczącego ponad pół tysiąca lat miasta, ku któremu zmierzam.
Tymczasem pode mną faluje spokojna panorama pól i rzek południowych Niemiec. Kraj to zurbanizowany, uprzemysłowiony, urządzony z bawarskim przywiązaniem do porządku i racjonalnego gospodarowania. Serce kapitalistycznej Europy. Warto dodać, że Bawaria jest landem katolickim i może właśnie dlatego tak cenią ją sobie Polacy. Poza tym jest tu pochowany Wit Stwosz; stąd pochodziło wielu wybitnych teologów chrześcijańskich, no i kardynał Ratzinger, który w swoim czasie został następcą Jana Pawła II. To tu wydano drukiem najbardziej znane dzieło Kopernika. Piękny, zasobny i uporządkowany kraj.
Samolot nabiera wysokości. Pod nami zaczynają się wspinać ku niebu potężne Alpy. Słońce podpala białym ogniem śnieżnych czap górskie szczyty. Gdzieś tam, pode mną, znajduje się ...
... malownicze Bertechsgaden. Tam, w obrosłej złą sławą willi Berghof führer Tysiącletniej Rzeszy planował anschluss Austrii. Tam decydowały się losy sudeckiej części Czech. I tam po raz pierwszy Niemcy zażądały przyłączenia Gdańska. Czy pogoda w marcu 1939 roku była podobna do tej, którą mamy dzisiaj, osiemdziesiąt lat później? A ludzie, którzy gdzieś tam, na dole, pomiędzy tymi plamami bieli i zieleni zajmują się własnymi sprawami, nieświadomi przelatującego nad nimi skrzydlatego boeinga – czy są tacy jak wówczas? Czy rodzi się wśród nich nowy Dürer – czy może nowy brunatny zbrodniarz?
Lot nad tą sielską dziś i odległą ziemią prowadzi moje myśli ku skomplikowanym losom Europy. Przymykam oczy i przypominam sobie zasłyszane jeszcze w szkole historie: Hannibal, przekraczający Alpy w drodze na Rzym; Suworow śpieszący, by pobić Francuzów; Hitler – szalony Austriak z przerażającym ogniem w oczach, ze słowami pełnymi nieludzkiej nienawiści, wyrzucanymi spod chaplinowskiego wąsika. I nieco podobny wąsik Gavrilo Principa, który gdzieś tam, ponad wiek temu, w ciemnej izbie czyścił broń, którą potem wymierzył w arcyksięcia Ferdynanda…
Przyglądam się współpasażerom. Obok mnie miejsce zajął wysoki, tęgi biznesmen. Natychmiast po starcie otworzył laptopa i zanurzył się w plątaninie excelowych tabelek. Przegląda je z namaszczeniem i powagą. Przez chwilę próbuję odgadnąć ich znaczenie. Może właśnie jednym pociągnięciem palca zaplanował przeniesienie fabryki z Czech na Ukrainę? A może poprawia ...