Debiutant
Data: 18.10.2019,
Kategorie:
szefowa,
BDSM
uwodzenie,
emigracja,
Autor: GreatLover
PROLOG
"Nie mogę uwierzyć, że to robię" pomyślałem chyba setny raz patrząc na drzwi, przez które ludzie wchodzili lub wychodzili co chwilę. Wyglądali normalnie, zupełnie normalnie – gdybym minął ich na ulicy w życiu nie domyśliłbym się, w jaki sposób zarabiają na życie.
"Dawaj Sławek... no dawaj chłopie... dasz radę!" starałem dodać sobie nieco otuchy, ale marnie mi to wychodziło – czułem, jak spociłem się ze stresu a jeszcze nawet nie znalazłem się w środku!
"Raz kozie śmierć!" pomyślałem szybko i zanim zdążyłem się rozmyślić, ruszyłem raźno w stronę drzwi, które otworzył jakiś barczysty facet.
- Przepraszam pana... nie wie pan może... - zacząłem pytać jąkającym się głosem i urwałem, gdy zobaczyłem jego badawcze spojrzenie, prześlizgujące się po mojej twarzy.
- Nowy? – spytał krótko, przyglądając mi się uważnie a ja kiwnąłem głową – idź do kadr, na końcu korytarza. Śpieszy mi się – zakończył lakonicznie odchodząc w swoją stronę.
Przytrzymałem otwarte drzwi i spojrzałem na najzwyklejszy w życiu korytarz. Wspomagana stresem wyobraźnia podsuwała mi najróżniejsze obrazy, toteż widok zwykłego parkietu, przykrytego dywanikiem i paru doniczek przywrócił mi nieco spokoju. Na miękkich nogach udałem się korytarzem, by stanąć przed drzwiami kadry. Zapukałem cicho.
- Bardzo proszę – usłyszałem stłumiony głos i otworzyłem drzwi.
Nie zamierzałem zrobić spektakularnego wejścia, ale w pełni mi się to udało – przyrżnąłem w szafkę na akta, a dźwięk, który rozległ ...
... się w pokoju zjeżył mi skórę ze strachu. Drgnąłem gwałtownie, myśląc, że wyskoczę z własnej skóry. Dziewczyna siedząca za biurkiem też lekko drgnęła, ale szybko się opanowała uśmiechając się do mnie.
- Przepraszam! – rzuciłem szybko w jej stronę czując, że zacząłem się pocić jeszcze bardziej – naprawdę, nie chciałem!
- Nie przejmuj się, wszyscy walą w tę cholerną szafkę – powiedziała do mnie to tak naturalnie, jakbyśmy znali się od lat. Wszyscy tutaj są dla siebie tacy bezpośredni? – proszę, usiądź – dodała kiwając głową w kierunku krzesełka stojącego przed jej biurkiem. Zauważyłem lekki grymas na jej twarzy, gdy udało się jej dobrze mi się przyjrzeć.
Zająłem wskazane miejsce i szybko rozejrzałem się po pomieszczeniu – szafka na akta, w którą już zdążyłem przydzwonić, półki pełne segregatorów, skoroszytów i innych przedmiotów, które można znaleźć w każdym biurze na Ziemi. Na jej biurku stał płaski ekran, (Mac, a jakże by inaczej) pooblepiany karteczkami samoprzylepnymi na krawędziach, obok nieczyszczona od dawna klawiatura otoczona cała masą bibelotów. Gdy skończyłem ten mini-rekonesans uniosłem wzrok i napotkałem jej wesołe spojrzenie.
- W czym mogę pomóc? – spytała uprzejmie
Nie miałem pojęcia, co jej odpowiedzieć.
American dream – od pucybuta do milionera, mówi wam to coś?
Lepiej podam lepszy przykład: Ameryka – kraj wielkich możliwości!
Ale nie dla mnie.
Nie wiem jak wy wyobrażacie sobie Stany, ale ja poczułem zawód, gdy tylko zszedłem na ląd i ...