Debiutant
Data: 18.10.2019,
Kategorie:
szefowa,
BDSM
uwodzenie,
emigracja,
Autor: GreatLover
... męskość, dalej trzymając dłonie na moich jeansach.
- Mój Boże – szepnęła cicho i zsunęła moje spodnie jeszcze niżej, do samych kolan – Mój Boże – powtórzyła i delikatnie oplotła dłońmi mojego fiuta i klejnoty.
Uniosłem wzrok, gwałtownie nabierając powietrza w płuca. Dotyk jej ciepłych, delikatnych jak jedwab dłoni sprawił, że przez moje ciało przebiegł dreszcz. Zwiększył on swoją siłę, gdy poczułem na swoim fallusie jej gorący oddech a potem wilgoć jej języka.
- Aaaaaaaaach! – wyrwało mi się mimowolnie, gdy Pani Smith schyliła głowę, wpuszczając moją męskość do swoich ust.
Palcami nerwowo bębniłem o krawędź szafki, na której oparłem się całym ciałem. Byłem jednocześnie przerażony do granic i podniecony jak diabli – mój umysł bił na alarm, bym w tej chwili przerwał to wszystko, lecz moje ciało wręcz domagało się więcej. Z duszą na ramieniu obserwowałem niezaryglowane drzwi, w duchu błagając, by Pani Smith wzięła mnie w usta jeszcze głębiej...
- Mmmmmmm... - wypiszczałem jak nastolatek, gdy spełniła moją niemą prośbę.
Starałem się na nią nie patrzeć, nie odrywając wzroku od drzwi, ale nie mogłem skupić na nich swojej uwagi. Cholera, cały mój umysł skupiał się teraz na ruchu jej miękkich, szerokich warg, które wprawnie pieściły mój trzon. Świat zamigotał mi przed oczami, gdy poczułem na swojej główce ciepły, wilgotny okład z jej ust.
- Ooooooooochhh – wyjęczałem z satysfakcją, gdy zaczęła mnie wprawnie, głęboko obciągać.
Szumiało mi w uszach, nogi drżały ...
... jak w febrze, a ramiona zaczęły podrygiwać. Dotarło do mnie, że zaraz spuszczę się w usta żony mojego szefa. Wizja Pana Smitha, która absurdalnie pojawiła się w moim umyśle w tej chwili, ostudziła moją rozkosz – podobnie jak to, że Pani Smith uwolniła mnie ze swych ust.
- Ja pieprzę... jaka to długość? – zapytała mnie ze szczerą ciekawością, gładząc mnie raz za razem po całej długości mojego przyrodzenia.
Rozsądek walczył z pożądaniem - z całą mocą. Patrzyłem w dół na jej piękne, hipnotyzujące oczy i nie mogłem nie czuć jej wprawnych palców, błądzących po moim sprzęcie. Gdy uchwyciłem jej spojrzenie zdałem sobie sprawę, że ona naprawdę oczekuje odpowiedzi na zadane przez siebie pytanie.
- Dwadzie....mmmmmm! Coś ponad dwadzieścia... centrymetrów – wysapałem pod wpływem jej pieszczoty.
- Ile? – spytała uważnie nie przerywając tego, co mi robiła, co stanowczo przeszkadzało mi w przeliczaniu centymetrów na cale, którymi posługują się Amerykanie.
- Dwadzie... achhh! To będzie... uff... kurwa, sam nie wiem – dodałem zrezygnowany, zupełnie skołowany całą tą sytuacją.
Pani Smith zaśmiała się cicho, przyciskając mojego fiuta do brzucha. Przejechała językiem od jego podstawy aż po sam czubek i puściła go nagle, pozwalając by opadł własnym ciężarem, kołysząc się tuż przed jej twarzą.
- Tak czy inaczej – jest wielki – powiedziała z uznaniem bardziej do mojego fallusa niż do mnie.
Moje serce zabiło mocniej. Jej ostatni manewr podziałał na mnie jak płachta na byka – ...