1. Piotruś pan


    Data: 20.11.2023, Autor: Indragor

    ... było między nami. Nie było potrzeby. Skoro teraz tak zaklęła na cały głos, to musiała być naprawdę mocno wstrząśnięta, chociaż na zmieszaną nie wyglądała. Szybko jednak odzyskała rezon.
    
    – No, no, braciszku, to już nie jesteś prawiczkiem, a myślałam, że nigdy to się nie stanie. – Jakbym wyczuł nutkę dumy w tych słowach. – Witaj w klubie – zachichotała i zaraz trzepnęła mnie pięścią w plecy, aż kaszlnąłem.
    
    Życie jednak szybko wróciło na swoje utarte ścieżki, chociaż tydzień, trochę ponad, gdy gmerałem kluczem w wiecznie zacinającym się zamku drzwi wejściowych do piwnicy, tych przy wyjściu z klatki schodowej, znów usłyszałem złośliwy głosik Jagody:
    
    – Cześć Piotruś. Chłopczyk nie może sobie poradzić z otwarciem drzwi? Do dziurki nie może trafić? – zaśmiała się lekceważąco.
    
    „Bądź asertywny”, przypomniały mi się słowa Uli. Nie pozwalaj sobą pomiatać. Złośliwa dziewczyna już otwierała drzwi, by wyjść, gdy zawołałem za nią, starając się nadać swojemu głosowi zdecydowane brzmienie, aż sam się zdziwiłem, że potrafię tak zdecydowanie:
    
    – Jagoda!
    
    – Czego! – zjeżyła się, ale zatrzymała ze wzrokiem utkwionym we mnie.
    
    Szybko podszedłem do niej dwa kroki, złapałem za rękę i mocno pociągnąłem do miejsca, gdzie stałem poprzednio. Jagoda pisnęła, głośno acz krótko, postępując za mną, by nie stracić równowagi. Jedną ręką objąłem ją wpół, drugą załapałem z tyłu za głowę, by mi nie uciekła, i przywarłem swoimi ustami do jej ust. Ku mojemu zaskoczeniu niemal natychmiast się ...
    ... poddała, wpuszczając mój język i nawet zaczęła aktywnie odwzajemniać pocałunek. Po prostu byłem w szoku. Myślałem, że będzie się wyrywać, drapać, kopać, wydzierać, a tu…
    
    Pocałunek trwał chyba z pięć minut, bo trudno było mi oderwać się od jej ust, ale kiedyś jednak musiał się skończyć.
    
    Odsunąłem się nieznacznie. Jagoda nabrała powietrza w płuca, jakby nagle jej zabrakło. Patrzyła tylko na mnie z wielkim zdziwieniem, a może zaskoczeniem i nic więcej. Cisza, nie licząc naszych oddechów. Żadnych wrzasków, żadnej złości, po prostu nic. I weź tu, zrozum dziewczyny. Zerknęła wstecz na drzwi, po czym zaczęła się w ich kierunku wycofywać. Dopiero gdy je uchyliła, zdołała wydusić z siebie dwa słowa:
    
    – O rany.
    
    Moment później, nadal wychodząc tyłem, jakoś tak zaczepiła nogą o drzwi, że już chciałem ją podtrzymać, by się nie przewróciła, ale na szczęście sama złapała równowagę i zaraz zniknęła za drzwiami.
    
    Przyznam się, że nigdy nie widziałem jej tak bardzo rozkojarzonej. Nigdy nie była rozkojarzona. Zawsze pewna siebie, a teraz taka sytuacja. Byłem w szoku chyba nie mniejszym od niej.
    
    Kilka dni później, wchodząc do mieszkania, natknąłem się na wychodzące od siostry, Jagodę i Agatę. Niby nic w tym dziwnego, często przesiadywały u Kaśki, gapiły się w laptop i chichotały. Odetchnąłem z ulgą, że wychodzą, bo zwykle, gdy były, oznaczało to dla mnie kłopoty. Jednak tym razem obie przywitały się tak jakoś z szacunkiem, „cześć Piotrek”, a nie „Piotruś”. To było dziwne.
    
    Zaraz, ...
«12...171819...24»