Kryzys tożsamości (VII) - Nie-zwyczajna przysługa
Data: 25.11.2023,
Kategorie:
intryga,
bdsm
zemsta,
małżeństwo,
dwie kobiety,
Autor: CichyPisarz
... kilku zdań, jakby nic, podeszły do rozbawionego Kamila.
- Dawać te cipki. Zerżnę was, a później znikam na dobre. Przestańmy się już bawić. Wielkie mi Panie! Władczynie! - imitował doniosły głos, drwił.
- Bawić...to my się dopiero zaczniemy - powiedziała przesadnie spokojnie Katarzyna, nie dała się sprowokować. Chwyciła twardy oręż i kilka razy obciągnęła napletek, a kiedy wracała ruchem ku górze, ściskając skórkę , tworzyła się pokaźna fałda, która zatrzymywała się na obrzeżach żołędzi. Demoniczna Pani właśnie wróciła, a błysk w oku Marleny świadczył, że dostrzegła w niej kobietę z męskich koszmarów. Jeszcze chwilę temu martwiła się o powodzenie planu, a teraz zaczęła się martwić o Kamila. Sama też teraz chciała mu coś udowodnić.
- Aaah! Co? To za karę, że było ci tak dobrze, tak? - prowokował otwarcie prezeskę, kiedy ta zrzuciła na jego tors długą ścieżkę gorącej woskowej masy. - Myślisz, że nie wytrzymam? - naśmiewał się, choć czuł palący ciało gorąc.
- Uwierz mi, że właśnie odbierasz nagrodę - uśmiechnęła się szaleńczo. - Kara dopiero nastąpi. Mam nadzieję, że będziesz się śmiał jak teraz. A może to będzie mój śmiech? - nagle zamilkła. - A to - wskazała na tężejący wosk - przypomni ci, jakie to doświadczenie było miłe - wyszarpnęła z płatkiem na powrót zastygłego paliwa kilka włosów z klatki piersiowej. Wesołek nagle się uspokoił. Takiego spojrzenia dawnej kochanki jeszcze nie widział, nawet kiedy na poważnie zabawiali się w tej piwnicy. Teraz żałował, że ...
... drwił. Powinien był się opanować. Przecież wciąż miały nad nim pełną kontrolę.
- Kochanie - zwróciła się do przyjaciółki. - Niech knebel wróci na swoje miejsce. Nie będzie wtedy tak głośno - poprosiła tonem dystyngowanej i znudzonej hrabiny. Już te słowa zapowiadały drwiącemu wcześniej facetowi, że miło raczej nie będzie.
Po chwili czarny kutas sterczał z ust Kamila, a mamrotanie ustało, bo nie było już sensu próbować mówić czegokolwiek.
- Jak masz ochotę, dojdź sobie - spojrzała na sztuczny członek. - Zalej go soczkami. Za chwilę będzie to trudne do zrobienia - zapowiedziała.
Tak, pastwiła się nad ofiarą. To były psychiczne męczarnie, bo wciąż nie zdradzała szykowanej niespodzianki, by czasem się na nią mentalnie nie przygotował. Była pewna, że będzie śpiewał inaczej, niż przed chwilą.
- Nie mam ochoty skakać na kutasie tego parszywego wieprza. Nawet na tej wystającej z ust - wyraziła pogardę.
- Grzeczna dziewczynka - pochwaliła postawę przyjaciółki i namiętnie, choć krótko ją pocałowała, leniwie przesuwając językiem wzdłuż rozwartych ust Marleny. - Dlatego ty dostaniesz nagrodę - uśmiechnęła się pogodnie do partnerki i skierowała kroki w stronę narożnej szafy.
- Nie przegięłyśmy? - spytała kolejny raz zatroskana Marlena, kiedy obie już po całym przedstawieniu stały w kuchni i dopijały zawartość pozostawionych na stole butelek wody mineralnej.
- Przestań! Należało się tej świni. Słyszałaś przecież, do czego chciał się posunąć. Taki to nie ma skrupułów. ...