-
Iza i Tomek (I)
Data: 25.11.2023, Kategorie: żona, Zdrada kontrolowana, uczucie, ostro, Autor: koko
... rzeczy, o których do tej pory nie mieliśmy odwagi pomyśleć. A teraz złączeni w jednym niekończącym się pocałunku, przerzucaliśmy się słowami bezpośrednio z ust do ust. - Co jeszcze zobaczyłeś? – wyszeptała podniecona. - Wiem już, skąd się wziął grymas na twojej twarzy, kiedy chciałem z tobą zatańczyć. - Myślałam, że tego nie zauważyłeś. - Zauważyłem, a reszty się domyśliłem. Przytulałaś się do jego policzka. Spodobał ci się zapach jego wody. Prawda? - Tomeczku! - Poczułaś zapach twardego, silnego faceta i nie potrafiłaś się mu oprzeć - mówiłem to, co chciałem zobaczyć. Wciąż czułem w jej włosach woń Adama i karmiłem nią moją wyobraźnię. – Dlatego nie protestowałaś, kiedy cię objął i przyciągnął. Poczułaś na brzuchu, że jest twardy. I to twardy z twojego powodu – sapałem. - Najpierw się przeraziłaś, ale zaraz zrobiło ci się tak dobrze, że nie chciałaś, abym to przerwał. No przyznaj się! - Błagam, nie pytaj mnie! - Iza! - Tak! To wszystko prawda! – potwierdziła. W jej głosie słychać było ulgę, jakby zrzuciła z siebie ogromny ciężar, ale okazało się, że jej nie doceniłem. - I jeśli chcesz wiedzieć, to byłam podniecona jak cholera – dodała hardo. - Taaak. Tak do mnie mów! – wysapałem drżącym głosem. Jej słowa były nieprzyzwoite, ale jednocześnie takie podniecające. Położyłem dłonie na jej twardych udach i zagiąłem palce pod krawędź opinającej je sukienki. Zadarłem ją powyżej bioder i wsadziłem dłoń w cienkie, koronkowe majtki. - Auu! ...
... Poczekaj! Tutaj? – zaoponowała, ale jej nie słuchałem. Nie byłem w stanie. Kuchenna wyspa wydała mi się idealną scenerią do tego, co się z nami działo. Świat wokół przestał się dla mnie liczyć, byliśmy tylko my, we dwoje. Serce waliło jak młot, a zetknięcie z jej gładkim, wydepilowanym łonem wprawiło je w iście szaleńczy rytm. Nic nie było w stanie mnie powstrzymać. Zsunąłem niżej palce i potarłem o jej wargi, które zdawały się same rozchylać. – Tomek! – wyjęczała i zaparła się o krawędź wyspy, bo inaczej osunęłaby się na podłogę. Padłem za nią na kolana i zwyczajnie oniemiałem. Przed oczami miałem jej kształtny, kołyszący się tyłeczek, skromnie tylko przysłonięty koronkowymi majteczkami. W dodatku te pończochy! Iza zakładała je wyłącznie na specjalne okazje, których finał najczęściej miał miejsce w łóżku. Zawszy były zapowiedzią dobrego seksu. Nie inaczej miało być dzisiaj. Śliniąc się niczym wygłodniały pies, przeciągnąłem dłonią po ich koronkowym wykończeniu, po czym zerwałem z niej majtki. Kiedy opadły na podłogę obłapiłem ją za pośladki i przywarłem do nich ustami. Całowałem je bez opamiętania, a pocałunki wkrótce zmieniły się w nachalne lizanie i kąsanie. - Co ty ze mną robisz? Nie wytrzymam tego! – wyjęczała przez zaciśnięte gardło, ale był to jęk, który zdradzał bezsilność i przyzwolenie. Uwielbiałem doprowadzać ją do tego stanu. Uwielbiałem, kiedy wołała, żebym przestał, ale naprawdę chciała, żeby robił z nią, co tylko podpowiadała mi wyobraźnia. Jednak dziś moja ...