Wybory. Kampania Marty
Data: 01.01.2024,
Kategorie:
Brutalny sex
polityka,
nauczycielka,
wójt,
pończochy,
Autor: historyczka
... katastrofalny. Siedziałam na fotelu w pozycji z nogą założoną na nogę, w taki sposób, że spódnica podwinęła się wysoko do góry, uwidaczniając podwiązki pończoch! Co za wstyd! Zerwałam plakaty w pobliżu, ale dalej wstydziłam się wychodzić, poszłam płakać do domu.
Antoś zamówił też stronę internetową w jakiejś podejrzanej firmie, z którą urwał się kontakt. Pod moimi materiałami można było dodawać komentarze, a my nie mogliśmy ich usuwać. Koszmar! Łatwo sobie wyobrazić co pisali hejterzy.
– Ale z niej sucz!
– Ciekawe komu da się wyruchać w kampanii?
– Stary Matyjaszczyk i Stefan chwalili się jak ją wyobracali! Aż nie wiedziała co się z nią dzieje.
– A stary wójt się chwalił, jak to tę dziwkę wydupczył u siebie na biurku!
Chciałam zapaść się pod ziemię. Komentarzy codziennie lawinowo przybywało. Miałam wrażenie, że gdy idę ulicą, ludzie gapią się na mnie i wymieniają jadowite uśmieszki.
Mimo wszystko nie poddawałam się. Wiedziałam jakie środowisko jest najprężniejsze, skuteczne i cholernie opiniotwórcze. To strażacy! Oni nawet w dzień wyborów dowożą wozem strażackim do głosowania.
Spotkałam się z nimi w remizie. Atmosfera była przyjemna, wciąż mnie komplementowano. Po pewnym czasie pojawił się alkohol, wręcz morze wódki, samogonu i tanich win. Panowie zmienili się nie do poznania. Stali się odważniejsi. Chcieli tańczyć. W tańcu obmacywali. Z minuty na minutę coraz odważniej. Najpierw błądzili rękami po plecach, potem po tyłku, wreszcie co raz ręka któregoś ...
... z nich zabłąkała się na biust. Szeptali mi do ucha jakieś świństwa, w sprośny sposób komentowali figurę, próbowali się umówić sam na sam, jeden wręcz zapytał się, czy bym mu zrobiła dobrze ustami. Gdy siedziałam z nimi przy stole, wpychali łapy pod spódnicę, łapali za uda. Gdy próbowałam uciekać, łapali mnie i przytrzymywali.
Wreszcie pijani, razem ze mną, przewrócili się na podłogę. Tam już nie było zmiłowania. Moja spódnica szybko powędrowała do góry. Guziki bluzeczki zostały rozerwane. Kilkanaście par rąk zwiedzało moje zakamarki. Wiedziałam, że na zwiedzaniu się nie skończy. Byli niczym wygłodzone psy! Chcieli tylko jednego. Więc cóż ja, biedna dziewczyna, mogłam uczynić? Niewiele…
Mimo, że moim protestom i błaganiom nie było końca, w końcu i tak musiałam im ulec. Wszystkim. Myślałam, że ten wieczór, a następnie noc, nigdy się nie skończy. Gdy jeden przepełniony chucią ogier wreszcie dawał mi spokój, natychmiast pojawiał się kolejny, jeszcze bardziej jurny. Ależ dali mi popalić! Dwóch bardziej rozwydrzonych postanowiło równocześnie testować moją kobiecą dziurkę. Myślałam, że tak mi ją rozepchają, że nie wytrzymam. Jęczałam żałośliwie jak nigdy.
Liczyłam, że w końcu pozasypiają, bo padali jak muchy i już radowałam się na ten moment, jednak złudną okazało się to uciechą. Co jeden zasnął, to kolejny się budził, a jak tylko się budził, właził na mnie. Moja udręka trwała do świtania. Z trudem bardzo późnym rankiem, obolała, dowlokłam się do domu.
Byłam przekonana, ...