Wybory. Kampania Marty
Data: 01.01.2024,
Kategorie:
Brutalny sex
polityka,
nauczycielka,
wójt,
pończochy,
Autor: historyczka
... komitetem, nasłuchiwałam spływających wyników. Pierwsze dotarły z Cichodajowa. Tam wójt miał kochankę, więc wiadomo było, że przegram. Tymczasem, miałam trzydzieści głosów przewagi nad rywalem. Mój sztab tryumfował. Potem spłynęły wyniki z Azaliża. Tam wójt postawił halę sportową w roku wyborczym, więc miał pewną wygraną. A jednak przegrał! Miał czterdzieści siedem głosów mniej. Zaraz potem spłynęły głosy z Rozłożynóg, Tumidaja i Zacipek. Nie miałam złudzeń. Wszędzie tam wójt oddał nowe drogi. Tymczasem, przegrał sromotnie! Razem miałam już dwieście kilkadziesiąt głosów przewagi. Zostały tylko głosy z Woli. Najmniejszej z wsi. To rodzinna wieś wójta, więc oczywistym było, że przegram. Tymczasem mijała kolejna godzina, a wyniki z Woli nie nadchodziły. Minęła druga i dalej nic. Rozpoczęły się spekulacje, co obóz wójta może kombinować podczas liczenia głosów? Upłynęło jeszcze dużo czasu, byliśmy zmęczeni i senni, nie mieliśmy siły czekać i poszliśmy spać.
Dręczyły mnie koszmary. W jednym z nich przed urzędem gminy stała gromada, a pośrodku niej wójt. Ja stałam przed nim, odwrócona tyłem. Musiałam sama unieść wysoko spódnicę i wypiąć się. Grzmiał:
– Co robię z moimi przeciwnikami?! Patrzcie, jak ją wydupcę! Zdymaj majtki głupia cipo.
Na oczach gawiedzi zsuwałam powoli moje ...
... najbardziej seksowne, koronkowe stringi. Zostawiłam je na wysokości kolan. Z tłumu padały okrzyki:
– Załaduj jej! Wprowadź nabój do lufy!
Schwycił mnie za biodra i wbił się z takim impetem, że ledwo utrzymałam się na nogach w szpilkach na wysokim obcasie.
– Daj jej popalić! Przeszoruj jej lufę wójtowskim wyciorem! – dobiegało z tłumu.
Pchnięcia były okrutne, wyraźnie stanowiły karę. Jednocześnie mój przeciwnik rozerwał mi bluzkę i wyciągnął piersi ze stanika. Na oczach gapiów majtały się gwałtownie w rytm sztosów jakie otrzymywałam. Wydawało mi się, że bujają się jak dzwony. Nawet słyszałam te dzwony. Obudziłam się. To sygnał mojego telefonu. Są wyniki z Woli! Zawirowało mi w głowie, z trudem opanowywałam drżenie głosu.
A więc wszystko wiadomo. Wójt wygrał zdecydowanie, było dużo głosów nieważnych, a żadnego na mnie. Te nieważne polegały na tym, że stawiano krzyżyk i przy moim nazwisku i przy wójta. Zaskakująco często różnymi kolorami długopisu. Po zsumowaniu wszystkiego okazało się, że przegrałam zaledwie dwoma głosami.
Postanowiłam pokajać się i udać do wójta z prośbą, żeby mnie nie szykanował i nie nakazał zwolnić z pracy. Gdy dochodziłam do urzędu gminy, zobaczyłam jak pijany ze szczęścia, stał na schodach otoczony gromadą gawiedzi i wykrzykiwał:
– Pocałujta w dupę wójta!