1. Pasierbica, czyli nic nie jest takie,…


    Data: 28.01.2024, Kategorie: Incest kazirodztwo, wulgaryzmy, Lesbijki rodzina, Autor: Agnessa Novvak

    ... też sąsiedzi sąsiadów.
    
    Doskoczyłam do wciąż oszołomionej Jagody, złapałam pod ramiona, podniosłam i dosłownie wyrzuciłam za drzwi. Chociaż nie miałam specjalnie atletycznej budowy, widocznej rzeźby, czy choćby jakiś ponadnormatywnych gabarytów, pary mi nie brakowało. Ładnych parę lat pracy polegającej na odbieraniu, nadawaniu, pakowaniu, rozpakowywaniu i ogólnie targaniu wielu tysięcy – nie, nie przesadzam, kiedyś policzyłam – kilogramów towaru, wyrobiło we mnie taką siłę, że aż sama bywałam nią zaskoczona. I z której nie zawsze, jak w tej chwili, do końca zdawałam sobie sprawę.
    
    Zamknęłam z trzaskiem drzwi, przystawiłam je krzesłem (bo z braku zamka zaopatrzonego w klucz nie dało się ich inaczej zabezpieczyć) i zostawiłam wciąż leżącą za nimi Jagodę samej sobie. Nie mając bladego pojęcia, co się tak właściwie wydarzyło, i jednocześnie nie widząc żadnej możliwości ponownego pójścia spać, otworzyłam okno, starając się nie dostać ataku ciężkiej, przedzawałowej kurwicy w pierwszych promieniach wschodzącego słońca. A mówili lekarze, że mam słabe serce i nie powinnam się stresować, mówili…
    
    – Cozagównodochuja! Nozajebiepierdolonewpizde…
    
    – Jezu, Miśka, co się tu wyrabia? Nawet w biurze cię słychać!
    
    – A bo mnie kurwa system wkurwia się kurwa zawiesił i nic kurwa nie mogę kurwa…
    
    – Michalino, proszę o natychmiastowe zaprzestanie, kurwa, przeklinania!
    
    Jeśli kierowniczka zwracała się do mnie pełnym imieniem, w wołaczu i dodatkowo podkreślając wypowiedź słowami ...
    ... uznawanymi powszechnie za obraźliwe, mogło to oznaczać tylko jedno: naprawdę musiałam się przymknąć. Momentalnie i definitywnie, bez jakiejkolwiek, najmniejszej nawet próby dalszej dyskusji. Kurwa. Mać.
    
    – A teraz spokojnie i od samego początku: powiedz, co się znowu dzieje. Przecież widzę, że od rana wyglądasz, jakbyś chciała komuś nogi powyrywać z du… O Jagodę znowu chodzi?
    
    Przyznaję, moja szefowa absolutnie nie była ideałem przełożonego. Potrafiła zwyzywać każdego bez wyjątku współpracownika, nie wyłączając wysokiego szczebla zarządzającego, jak ostatnią burą sukę. Zwalniała ludzi, jakby pstrykała palcami. Potrafiła być wredną mendą, czy wręcz istnym wzorcem mendy, który można by odlać w spiżu i przechowywać w Sèvres. Ale nigdy nie robiła niczego bez wyraźnego powodu, kierując się osobistymi animozjami, czy bieżącym widzimisię. A już na pewno wobec mnie była tak szczera i uczciwa, że nie raz czułam się aż niezręcznie. Zwłaszcza kiedy bez ogródek wypytywała o problemy rodzinne, które przecież wcale nie musiały ją interesować, czy z własnej, nieprzymuszonej woli wysyłała mnie na urlop „dla uspokojenia nerwów”. Chociaż obie aż za dobrze wiedziałyśmy, że moja nawet jednodniowa, ale nie zaplanowana zawczasu nieobecność, spowoduje momentalne powstanie naprawdę grubego pierdolnika.
    
    Przymknęłam drzwi magazynu, którego byłam niekoronowaną władczynią, dzieląc, rządząc i starając się nie dopuścić do samoistnych narodzin czarnej dziury, pobieżnie streszczając wydarzenia ostatniego ...
«12...456...23»