1. Portret


    Data: 11.02.2024, Kategorie: klerycy, malarstwo, Pierwszy raz Autor: sajmon

    ... dopasowana koszulę z głębokim dekoltem i szpilki.
    
    – I jak się podoba? – przerwała wreszcie pełną napięcia ciszę, stając za moimi plecami – Proszę księdza…
    
    Nie zrozumiałem, dlaczego nagle użyła tak oficjalnego zwrotu. Dotychczas mówiła do mnie wprost na ty.
    
    – Nie jestem jeszcze księdzem. – przypomniałem jej
    
    – Kiedy jest ksiądz w sutannie, nie potrafię mówić do księdza inaczej. – ciągnęła swoje – Więc jak się księdzu podoba mój portret?
    
    – Jest... – zawiesiłem się, szukając odpowiedniego słowa – Bardzo mi się podoba.
    
    – Obraz…? Czy modelka? – spytała, patrząc mi prosto w oczy, pewnym siebie, iskrzącym spojrzeniem.
    
    – I jedno i drugie. – odparłem, usiłując zachować zimna krew.
    
    – Dyplomata. – rzuciła krótko – To zapytam inaczej. Kiedy ksiądz patrzy na ten obraz, to czy ksiądz zachwyca się sztuką, czy ma grzeszne myśli?
    
    Zamurowało mnie. Brakło mi nagle słów na ripostę
    
    – Miewa ksiądz takie grzeszne myśli? – ciągnęła – I czy teraz je ksiądz ma? Niech ksiądz mi powie, bo bardzo mnie to nurtuje, czy same myśli to już grzech?
    
    – Same myśli… nie są grzechem. – wydukałem w końcu.
    
    – Dobrze wiedzieć. – pokiwała głową i wzięła mnie pod rękę – Bo ja, proszę księdza, mam ciągle grzeszne myśli…
    
    Ruszyłem za nią.
    
    – Usiądźmy! To powiem księdzu, jak na spowiedzi. – poprosiła, gdy zbliżyliśmy się do łóżka, a kiedy usiedliśmy, ciągnęła dalej – Widział ksiądz obraz, więc ksiądz wie, że musiałam się rozebrać przed Miłoszem do naga. Ale zrobiłam to w imię ...
    ... sztuki, dla jego kariery, więc to nie może być grzech. Prawda?
    
    – Jeśli tylko… pani się rozebrała. Nic więcej... – byłem tak skonfundowany jej bezpośrednimi wynurzeniami, że nie wiedziałem jak się zachować – To chyba nie…
    
    – No tylko! Nic więcej! – żachnęła się, jakby moje słowa ją dotknęły – To w końcu mój syn! Chociaż … no właśnie – kontynuowała już spokojniejszym tonem – Czy to “tylko”, czy może “aż”! Bo proszę księdza, bardzo mnie to podnieca, gdy się dla niego rozbieram. I dlatego muszę wrócić do tych grzesznych myśli. Bo kiedy tu przed nim leżę, cała naga i czuje jego wzrok, którym dotyka moich piersi, mojego łona, marzę tylko o tym, żeby mu się oddać. Czy sama myśl o obcowaniu z synem to ciężki grzech? Bo ja pragnę tego tak bardzo, że robię się zaraz mokra. Czy ksiądz wie, co to znaczy, ze kobieta robi się mokra? – spytała, patrząc mi wyzywająco w oczy, po czym złapała moją dłoń i wetknęła ją sobie pod spódnicę.
    
    Poczułem pod palcami jej ciepłą i gładką skórę, a po chwili namacałem koronkowy materiał jej majtek. Był wilgotny i lepki. Przylgnęła do mnie, a pod sutanną poczułem jej zachęcający dotyk. Nie potrzebowałem więcej słów. Zrozumiałem, że to jest ta chwila, której pragnąłem od rana. Byłem gotowy już na wszystko i zacząłem się rozbierać, ale powstrzymała mnie.
    
    – Proszę tego nie zdejmować! – poprosiła, zrywając się z łóżka i ciągnąc mnie za ręce – Chciałabym, żeby ksiądz zerżnął mnie w sutannie!
    
    To mówiąc, rozsunęła zamek spódnicy. Patrzyłem z wypiekami na ...